Listopad 1981 roku. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego informuje swoich najbliższych współpracowników o wycieku ściśle tajnych danych do CIA. Wśród czterech mężczyzn w pokoju znajduje się zdrajca. Ryszard Kukliński wie, że jego wykrycie to kwestia kilku dni. Rozpoczyna się szalona walka z czasem – “Jack Strong” musi uciekać z kraju.
Choć jeszcze 40 lat temu Ryszard Kukliński był jedną z najbardziej znienawidzonych postaci w naszym kraju, dziś mówi się o nim jako bohaterze. “Jack Strong” jest obecnie wymieniany wśród najwybitniejszych polskich szpiegów w historii. Co więcej, jego nazwisko otwiera wiele takich zestawień.
Jak przyznał po latach ówczesny dyrektor CIA William Casey, “nikt w ciągu wcześniejszych 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak bardzo, jak Ryszard Kukliński”. Działania człowieka, który przez prawie dwie dekady pracował w szeregach polskich służb, prawdopodobnie uratowały ojczyznę przed atakiem nuklearnym.
Gdy “zdrada” Kuklińskiego wyszła na jaw, generał Wojciech Jaruzelski nazwał go dezerterem. “Jack Strong” uważał jednak, że oficer nie ma obowiązku być lojalnym wobec dowódcy, który działa na niekorzyść swojej ojczyzny..
Oto historia najsłynniejszego polskiego szpiega wszech czasów!
Ryszard Kukliński – człowiek, który musiał zostać agentem
Ryszard Kukliński urodził się 13 czerwca 1930 r. w Warszawie. Można powiedzieć, że zew agenta miał we krwi. Podczas II wojny światowej jego ojciec Stanisław został aresztowany z powodu działalności konspiracyjnej. Zginął w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen.
Z kolei Ryszard jako dziecko miał działać dla partyzanckich organizacji w okresie Powstania Warszawskiego. Losy kilkunastoletniego chłopca nie są jednak do końca jasne. Najbardziej prawdopodobna hipoteza wskazuje, że nie należał do żadnej grupy podziemnej, a w 1944 r. wywieziono go z matką do Niemiec.
Krótko po wojnie Ryszard Jerzy Kukliński osiedlił się we Wrocławiu, gdzie dołączył do Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1.
Płk. Ryszard Kukliński – “złoty chłopiec” Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
Po kilku latach zdobywania doświadczenia w 1963 r. Ryszard Kukliński rozpoczął pracę dla Sztabu Generalnego WP. Od początku oceniano go jako nadzwyczaj uzdolnionego sztabowca.
W międzyczasie późniejszy pułkownik działał aktywnie jako członek polskiego kontrwywiadu. Brał udział w przygotowywaniu wojsk Układu Warszawskiego do inwazji na Czechosłowację. Służba była zachwycona jego błyskotliwością oraz oddaniem.
Potwierdzają to m.in. pierwsze raporty Wojciecha Jaruzelskiego, późniejszego przewodniczącego PZPR. Generał, który za kilkanaście lat ogłosi w Polsce stan wojenny, nazywał Kuklińskiego “złotym chłopcem, którego nie było wcześniej, ani nie będzie później”.
Przejście na drugą stronę mocy. Ryszard Kukliński zaczyna współpracę z CIA
Wspomniane wcześniej przygotowania pod inwazję na Czechosłowację okazały się dla Kuklińskiego szokiem. Wcześniej nie miał on pojęcia, że ćwiczenia, w których brał udział, służyły właśnie tej operacji. Pułkownik z czasem zaczął dostrzegać coraz więcej niezgodnych z jego przekonaniami przejawów tego, że sowieci szkodzą Polsce.
W 1971 r. Ryszard Kukliński podjął przełomową i bardzo ryzykowną decyzję. Zdecydował się rozpocząć współpracę z Centralną Agencją Wywiadowczą USA – CIA. Kroplą, która przelała czarę była masakra robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Kolejny sygnał do działania dawała też świadomość, że na terenie PRL znajduje się broń atomowa należąca do ZSRR.
Po latach Kukliński nazwie komunizm “najbardziej zbrodniczym i perfidnym systemem XX wieku”. – Kiedy to do mnie dotarło, postanowiłem wydać mu [systemowi] wojnę. W pojedynkę, bo jak inaczej – nie miałem ani rakiet, ani żołnierzy. To była szalona myśl, która powstała w mojej głowie wiele lat temu i trwała we mnie do czasu, aż pojawiła się realna szansa, aby przemienić ją w czyn – powie po ucieczce do USA.
Agent Jack Strong – 10 lat walki ze Związkiem Radzieckim
Pierwsze fizyczne spotkanie z Amerykanami miało jednak miejsce dopiero w 1972 r. w Hadze. Wcześniej Kukliński zaoferował swoją pomoc CIA, wysyłając list do ambasady Stanów Zjednoczonych w Bonn. Od tamtej pory posługiwał się on pseudonimami “Jack Strong” oraz “Mewa”.
W ciągu dziesięciu lat pracy dla Zachodu Kukliński miał przekazać tamtejszym służbom blisko 40 tysięcy stron ściśle tajnych dokumentów.
Wybrane materiały przekazane CIA przez “Jacka Stronga”:
- dane techniczne najnowszej radzieckiej broni,
- plany użycia bomb nuklearnych przez sowietów,
- miejsca rozmieszczenia rakiet,
- mapa jednostek przeciwlotniczych ZSRR na terenie Polski i NRD,
- dokumenty o sytuacji gospodarczej w Związku Radzieckim, PRL oraz innych państwach Układu Warszawskiego.
Kuklińskiemu w działaniu bardzo pomogła łatka kobieciarza. Sztab Generalny WP wiedział o jego romansach z wieloma kochankami, a także rzekomym konflikcie z żoną. W połączeniu z informacją o posiadaniu przez pułkownika posiadłości poza Warszawą wszystko składało się w całość.
W rzeczywistości to właśnie w domku w okolicy Mińska Mazowieckiego “Jack Strong” zostawiał materiały dla CIA.
Mimo, wydawać by się mogło, łatwości, z jaką przychodziła Kuklińskiemu współpraca z Amerykanami, istniało duże ryzyko wpadki. Blisko było m.in. w 1978 r., gdy szpieg został przyłapany przez podpułkownika Józefa Putka na fotografowaniu dokumentów.
– Niekiedy myślałem o tym, co zrobię, jeśli zostanę złapany. Chciałem popełnić samobójstwo. […] Być torturowanym albo zrobić z siebie małpę – to nie wchodziło w grę. Finał był oczywisty – wspominał niepewność Kukliński.
Stan wojenny sygnałem do działania. Kukliński wsypany przez duchownego
W międzyczasie “Mewa” aktywnie realizował swoje obowiązki w Sztabie Generalnym WP. Przełomem dla losów agenta “Jacka Stronga” był rok 1981. Sytuacja w Polsce zaczęła się wówczas pogarszać, a ZSRR szykował się do akcji wzorem inwazji na Czechosłowację.
Kukliński jako jeden z niewielu w kraju miał namacalną perspektywę tego, jak realnym zagrożeniem był atak nuklearny na Polskę. III wojna światowa wydawała się być bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej:
Nieodległą perspektywą wydawał się także stan wojenny, o którego możliwym wprowadzeniu “Jack Strong” poinformował amerykanów. Moment kulminacyjny nastąpił jesienią 1981 r. Grunt pod nogami Kuklińskiego podkopał… duchowny z bliskiego otoczenia Jana Pawła II.
Podczas audiencji u papieża Polaka szef CIA William Casey nieopatrznie wyjawił mu, że rząd USA ma w swoich szeregach informatora z Polski. Informację niezwłocznie przekazał Służbie Bezpieczeństwa ks. Januariusz Bolonek, który współpracował z Karolem Wojtyłą oraz… polskim wywiadem. To był gwóźdź do trumny “Mewy”.
Ewakuacja Kuklińskiego do USA. Jak “Jack Strong” uciekł z Polski?
2 listopada 1981 r. pułkownik Kukliński otrzymał wezwanie do Sztabu Generalnego WP.
– Doszło do katastrofalnego przecieku, do aktu zdrady – brzmiały słowa generała Jerzego Skalskiego. Atmosfera była posępna, gdy wojskowy przekazał wieści o wypłynięciu planów wprowadzenia stanu wojennego do CIA. Podejrzenia skierowano jednak na MSW i ludzi Czesława Kiszczaka.
“Jack Strong” wiedział, że jego zdemaskowanie to kwestia kilku najbliższych dni. Rozpoczęła się walka z czasem. Po powrocie do domu Kukliński włączył głośno radio, by zagłuszyć rozmowę z żoną. Ta była zszokowana, gdy poznała prawdę o działalności męża. Zaleciła mu kontakt z amerykanami i pospieszną ucieczkę.
Niechętnie na wyjazd zgodzili się także synowie Kuklińskich – Bogdan i Waldemar, którzy mieli zostawić w kraju swoich znajomych, pracę oraz narzeczone.
Tego samego dnia Kukliński wysłał pilną depeszę do Sue Burggraf – rezydentki CIA w Warszawie. Podjęto decyzję o ewakuacji, której przeprowadzenie było wielkim wyzwaniem. Należało to zrobić w sposób dyskretny i poczekać kilka dni, żeby zniknięcie nie wzbudziło podejrzeń. Jak jednak przetransportować przez granicę całą rodzinę z pułkownikiem na czele?
Burggraf poinformowała, że sygnał do działania może nadejść w każdej chwili. Podjęto przynajmniej dwie próby przejęcia Kuklińskich, ale agenci CIA byli śledzeni przez szpiegów SB. Istnieje kilka wersji tego, jak rodzina uciekła z Polski.
Najbardziej prawdopodobna z nich wskazuje, że żona i synowie agenta wyjechali z Warszawy samochodem amerykańskiej ambasady, posługując się fałszywymi dokumentami. Sam Kukliński tego samego wieczoru wziął jeszcze udział w balu na terenie sowieckiej ambasady. Wyszedł z budynku ok. godziny 20 i udał się w uzgodnione z CIA miejsce.
Tam ucharakteryzowano go na Brytyjczyka, który kilka dni wcześniej przyleciał do Polski z Londynu. Pułkownikowi przefarbowano włosy, zmieniono brwi, ubrano w drogi garnitur brytyjskiej marki oraz założono okulary. Wygląd podręcznikowego Anglika oraz fałszywy paszport pozwoliły mu znaleźć się na pokładzie samolotu do stolicy Wielkiej Brytanii.
Tam Kukliński spędził kilkanaście godzin, a następnie przewieziono go do Berlina Zachodniego, skąd wraz z całą rodziną wyruszył w drogę do Stanów Zjednoczonych. 11 listopada agent i jego żona oraz synowie postawili stopę na amerykańskiej ziemi. Zniknięcie pułkownika zauważono dwa dni po jego ucieczce.
Kara śmierci, rodzinne tragedie i miano bohatera. Ryszard Kukliński po ucieczce do USA
Pierwszy tydzień pobytu w USA był przytłaczający. Kuklińscy byli pod stałą obserwacją agentów CIA, a w mieszkaniu zamontowano podsłuchy. Śledczy nie znali jednak polskiego, więc kazali przybyszom rozmawiać… wyłącznie po rosyjsku.
Z czasem sytuacja się stabilizowała: “Jack Strong” otrzymał posadę w Pentagonie oraz został ekspertem Departamentu Obrony i Departamentu Stanu. Odznaczono go ponadto medalem za zasługi dla amerykańskiego wywiadu. W Polsce uznano go za zdrajcę, a w maju 1984 r. skazano na karę śmierci. Płk Ryszard Kukliński został uniewinniony i zrehabilitowany dopiero w 1997 r.
Gdy nastąpił upadek komunizmu, jego imię odzyskało szacunek. Agenta dotknęły jednak, wzbudzające wiele kontrowersji, rodzinne tragedie. Syn Bogdan Kukliński zaginął tajemniczo w nocy z 31 grudnia 1993 r. na 1 stycznia 1994 r. Sylwestra spędzał na jachcie ze swoim przyjacielem. Statek odnaleziono – ciał już nie.
Z kolei Władysław Kukliński, drugi potomek szpiega, zginął w jeszcze bardziej podejrzanych okolicznościach. Na terenie kampusu uczelni w Phoenix nieznany sprawca potrącił go kilkukrotnie furgonetką na oczach świadków. Samochód się odnalazł, ale mordercy nie zostawili za sobą żadnych śladów i wciąż są na wolności. “Jack Strong” uważał, że tragedie były zemstą sowietów za zdradę.
Były pułkownik wrócił do Polski w 1998 r., przywitano go jak bohatera. Rozważał powrót do kraju i zamieszkanie w nim na stałe, ale nie dożył tych chwil. Ryszard Kukliński zmarł na udar mózgu 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie.
Ryszard Kukliński, czyli agent “Jack Strong” – FAQ
Interesuje Cię historia najsłynniejszego polskiego szpiega? Poznaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania!
Co zrobił Kukliński?
Ryszard Kukliński współpracował z CIA jako agent “Jack Strong”. W okresie PRL-u przekazał amerykańskiemu wywiadowi prawie 40 tys. stron tajnych dokumentów. Swoimi działaniami zapobiegł wybuchowi III wojny światowej i atakowi nuklearnemu na Polskę.
Kto zdradził Kuklińskiego?
Informacje o polskim szpiegu pracującym dla CIA przekazał Służbie Bezpieczeństwa ks. Januariusz Bolonek. Duchowny, który współpracował blisko z Janem Pawłem II, pracował w Watykanie dla polskiego wywiadu. O agencie usłyszał podczas jednej z papieskich audiencji.
Kiedy zmarł Kukliński?
Ryszard Kukliński zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. Przyczyną śmierci słynnego agenta “Jacka Stronga” był udar mózgu. Ciało pułkownika pochowano w czerwcu 2004 r. na Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach.
Co się stało z synami Kuklińskiego?
Obydwaj synowie Ryszarda Kuklińskiego stracili życie w niewyjaśnionych i tragicznych okolicznościach. Bogdan Kukliński zaginął podczas pobytu na swoim jachcie, jego ciała nigdy nie odnaleziono. Waldemar Kukliński zmarł po kilkukrotnym potrąceniu furgonetką przez nieznanych sprawców.
Gdzie jest pochowany Ryszard Kukliński?
Ciało Ryszarda Kuklińskiego spoczywa na Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Uroczystość pogrzebowa odbyła się w czerwcu 2004 r.
Zostaw odpowiedź