Przez 17 dni służby w całym kraju, łącznie z żandarmerią wojskową, pracowały dzień i noc, aby odnaleźć sprawcę morderstwa dziecka. Chłopczyk miał 6 lat, a tym, który dopuścił się tej okrutnej zbrodni, miał być jego ojciec – Grzegorz Borys. Co tak naprawdę stało się 20 października 2023 roku w Gdyni? Czy wydarzenia, do których doszło na Pomorzu, były przypadkowe?
Morderstwo 6-letniego Olka
10:00. 20 października 2023 roku. Na numer alarmowy, z mieszkania przy ul. Górniczej w Gdyni zadzwoniła przerażona kobieta. To, co powiedziała Pani Karolina, było absolutnie przerażające: „Mój mąż zabił nasze dziecko”.
Na miejscu służby zastały 6-letniego chłopca z raną ciętą szyi oraz 17-letniego psa rasy jamnik z odciętą głową. Według zeznań, Olek był w tym czasie pod opieką ojca, natomiast, gdy ujawniono zwłoki, Grzegorza Borysa już nie było. Zostawił on ręcznie napisany list o treści: “Przepraszam za wszystko, wszyscy jesteście bestiami”. To nie zdradza motywów, którymi mógł kierować się mężczyzna, sugeruje jednak, że wiele osób mogło mieć wpływ na jego zachowanie.
Sekcja zwłok wykazała, że dziecko próbowało się bronić. Dowodem na to miały być rany rąk. Pewne jest, że morderstwa zarówno na Olku, jak i psie dokonano za pomocą noża. W mieszkaniu zabezpieczono kilka ostrzy, niemniej jednak nie potwierdzono, czy któryś z nich to narzędzie zbrodni. Śledczy dotarli również do wiadomości, które wysyłał swojej matce przed zbrodnią. Ich treść pozostaje nieznana, natomiast rzekomo pojawiały się w nich pewne sugestie.
Kim był Grzegorz Borys?
Grzegorz Borys to 44-letni mieszkaniec Gdyni. Od ponad 20 lat pozostawał w związku małżeńskim z Karoliną, z którą doczekał się dzieci. Był zawodowym żołnierzem Marynarki Wojennej w stopniu starszego marynarza. W służbie pełnił funkcję kierowcy, natomiast w ostatnim czasie przebywał na zwolnieniu lekarskim, co ważne – niezwiązanym ze zdrowiem psychicznym. Z ustaleń wiadomo, że interesował się sztuką survivalu.
Co do jego osobowości, sąsiedzi utrzymują dwie zupełnie różne wersje. Pytani o to, jak pamiętają Grzegorza Borysa, mówią, że był dziwnym człowiekiem. Ubierał się na sportowo, często w moro. Zawsze chodził w okularach przeciwsłonecznych. Niektórzy twierdzą, że był agresywny i bardzo szybko się denerwował. Podobno zawsze miał przy sobie nóż, nawet na placu zabaw wśród dzieci. Są osoby twierdzące, że jego rodzina chodziła przy nim, jak na szpilkach, oraz że kopał swojego psa.
Druga część okolicznych mieszkańców twierdzi, że rodzina nigdy nie sprawiała wrażenia owładniętej problemami. 6-letni Olek miał lgnąć do ojca, często spędzali razem czas na osiedlowym placu zabaw. Jeden z sąsiadów twierdzi, że rozmawiał z Grzegorzem Borysem kilka dni przed zabójstwem dziecka. Mężczyzna miał się zachowywać zupełnie normalnie, był miły i pogodny. Media dotarły również do współpracownika z armii, który również wspomina Borysa jako człowieka spokojnego oraz łagodnego.
Poszukiwania Grzegorza Borysa
Poszukiwania sprawcy zabójstwa policja rozpoczęła od razu. Oczywiście głównym podejrzanym natychmiast stał się Grzegorz Borys – ojciec zamordowanego dziecka. W toku natychmiastowego śledztwa okazało się, że do śmierci Olka doszło około godziny 6:00. Godzinę później kamery osiedlowego monitoringu zarejestrowały mężczyznę uciekającego w stronę pobliskiego Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Wobec zebranych informacji rozpoczęta obława skupiła się na terenach tamtejszych lasów. W akcji brało udział ponad tysiąc mundurowych. Wykorzystano policję, straż leśną, straż pożarną oraz wojsko. Teren przeszukiwano z pomocą psów tropiących oraz śmigłowców wyposażonych w kamery termowizyjne. Mieszkańcy Gdyni regularnie otrzymywali Alerty RCB z zakazem wejścia w rejony TPK i prośbą o nieutrudnianie poszukiwań.
Ponieważ od dokonania zbrodni do ujawnienia zwłok minęły około 4 godziny, Grzegorz Borys miał bardzo dużo czasu, aby uciec za granicę. W związku tym wydano za nim list gończy oraz czerwoną notę Interpolu. Przez cały czas policja otrzymywała telefony od osób, które twierdziły, że widziały podejrzanego. Każda taka informacja była sprawdzana, natomiast żadna z nich się nie potwierdziła. Jeden z anonimowych ludzi twierdził, że Grzegorz Borys ukrywał się w lesie, ale już nie żyje, ponieważ został zastrzelony przez snajperów.
Obława gdyńskich lasów
Służby przez 17 dni bez przerwy przeczesywały teren Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Poszukiwania były utrudnione z uwagi na skomplikowane ukształtowanie tamtejszego terenu. W lesie znaleziono wiele opuszczonych bunkrów oraz ziemianek, które mógł zbudować Grzegorz Borys. W wielu z nich były racje żywnościowe i ubrania, co wskazywałoby na jego wcześniejsze przygotowania do tego scenariusza wydarzeń.
Policja dwukrotnie informowała o bliskim kontakcie z podejrzanym. Chociaż trudno w to uwierzyć, kilka dni po zabójstwie jeden z psów tropiących miał rzekomo dopaść Grzegorza Borysa, ten jednak zdołał uciec. Poszukiwany miał również zostać zarejestrowany przez kamery termowizyjne jednego ze śmigłowców, ale podobno nagle zniknął i to nie pozwoliło schwytać mężczyzny.
Śmierć nurka Bartosza Błyskali
30 października 2023 roku w okolicach rozlewiska Lepusz służby znalazły plecak, który należał do Grzegorza Borysa. Psy tropiące również doprowadzały śledczych do tego obszaru. Rozpoczęto poszukiwania pod powierzchnią wody.
Niestety 1 listopada doszło do śmiertelnego wypadku. Podczas akcji przeczesywania stawu zginął 27-letni nurek straży pożarnej Bartosz Błyskal. Przyczyny tragedii bada prokuratura. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna nie utonął, a zmarł w wyniku niewydolności krążeniowo oddechowej.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że podczas jego pracy nie dochowano należytych środków ostrożności i nie trzymano się procedur. Wokół śmierci 27-latka również pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi.
Grzegorz Borys odnaleziony
Po 17 dniach 44-letni żołnierz został odnaleziony. 6 listopada z mokradeł Lepusz wyłowiono ciało Grzegorza Borysa. Lekarze obecni przy ujawnieniu ciała jednoznacznie stwierdzili, że do zgonu doszło 2 tygodnie wcześniej. Mężczyzna miał powierzchowne rany cięte rąk, szyi oraz ud, charakterystyczne dla osób podejmujących próby samobójcze. Na jego skroni znajdowały się dwie rany postrzałowe po broni pneumatycznej. Kule nie wyszły jednak na wylot. Ponadto denat nie był ubrany w te same ubrania, co w dniu popełnienia zbrodni.
Pomimo wielu obrażeń, jakie ujawniono na ciele Grzegorza Borysa, sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było utonięcie. Co więcej, rany postrzałowe rzekomo nie miały żadnego wpływu na jego śmierć. Zdaniem śledczych mężczyzna wszedł do wody, gdzie się postrzelił. Dotychczas nie znaleziono broni, której tego dokonał. Nie miał również przy sobie noża, którym zamordował swojego 6-letniego syna i psa.
Ujawnione zdjęcia ciała
W dzień odnalezienia Grzegorza Borysa w sieci pojawiły się zdjęcia jego zwłok. Internauci udostępniali dokładne zbliżenie twarzy, na którym widoczne są rany postrzałowe, oraz całe ciało leżące na brzegu stawu. Służby ustaliły osobę odpowiedzialną za ich upublicznienie i już pracują nad aktem oskarżenia.
Niestety w serwisie X oraz na Wykop.pl nadal pojawiają się te fotografie. Temat tego, czy wykonywanie i udostępnianie drastycznych zdjęć jest zgodne z prawem podjęliśmy w ramach artykułu “Śmierć ludzi templatką do memów. Czy w social mediach obowiązuje kult pamięci?”. Jeśli zauważysz na jakiś portalach w internecie takowe zdjęcia, niezwłocznie zgłoś posty administratorom. Z rozsiewaniem szkodliwych treści w sieci trzeba walczyć.
Grzegorz Borys – teorie spiskowe
Odnalezienie zwłok Grzegorza Borysa zamiast całkowicie rozwiązać sprawę, postawiło wiele pytań. Opinia publiczna, która początkowo uważała mężczyznę za brutalnego potwora teraz ma wątpliwości, co do jego winy. Wiele teorii pojawia się również wokół okoliczności śmierci 44-latka.
6-letniego Olka zabiło wojsko?
Motywem przewodnim wszystkich spisków jest to, że Grzegorz Borys został wrobiony w zabójstwo własnego dziecka. Przypuszcza się, że jako pracownik portu miał wiedzę na temat składowania nielegalnych odpadów, które rzekomo zabiły już kilka osób. W sprawę tajemniczych chemikaliów związane są służby wojskowe. Niemniej jednak żadna z takich informacji nie została potwierdzona. Zdaniem ludzi 44-latek był niewygodny i „wiedział za dużo”, stąd decyzja o jego unicestwieniu, poprzez uwikłanie w morderstwo 6-latka. Jednakże w żaden sposób nie można potwierdzić takiej wersji wydarzeń.
Za tą teorią przemawia kilka faktów. Z zeznań sąsiadów wynika, że nic nie zwiastowało, aby w rodzinie Borysów miało dojść do takiej tragedii. Do dziś nie znaleziono narzędzi zbrodni, nieznany jest również motyw morderstwa Olka.
Odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” może udzielić jedynie żona Grzegorza Borysa. Niemniej jednak nie ujawniono szczegółów jej przesłuchania. Ponadto w lesie znaleziono wiele ukrytych ziemianek, w których znajdowała się długoterminowa żywność oraz odzież. To może sugerować, że 44-latek od dawna przygotowywał się na ewentualną ucieczkę.
W Internecie opublikowana została również tajemnicza wiadomość, której autorem miał być Grzegorz Borys. Poruszał on w niej temat nielegalnych działań w porcie. Nie potwierdzono jednak jej autentyczności i bardzo prawdopodobne, że jest to zwykły fake stworzony na potrzeby wywołania sensacji.
Grzegorz Borys został zamordowany
Najwięcej wątpliwości wzbudza jednak akcja poszukiwań Grzegorza Borysa oraz przyczyny jego śmierci. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł kilka dni po morderstwie chłopca. Niemożliwe jest zatem, aby służby widziały przemieszczającego się żołnierza na kamerach termowizyjnych. Historia policjantów, którzy twierdzili, że pies tropiący dopadł 44-latka również nie wydaje się prawdziwa. Ponadto ucieczka przed specjalnie wyszkolonym zwierzęciem jest właściwie niemożliwa.
Zdaniem biegłych z zakresu medycy sądowej mężczyzna utonął. Na ujawnionych zdjęciach zwłok Grzegorza Borysa widać jednak rany postrzałowe głowy. Kule nie przeszły na wylot. Prokuratura podała, że nie miały one żadnego wpływu na śmierć mężczyzny. Ciężko jednak wyobrazić sobie człowieka, który dwukrotnie postrzelił siebie w głowę i do tego przeżył. Ponadto ujawnione na jego ciele rany cięte mogą pochodzić od walki z ewentualnym napastnikiem – mordercą 6-letniego Olka.
Sąsiedzi twierdzą, że w dniu zabójstwa dziecka w okolicach 6/7 rano pod blokiem przy ulicy Górniczej w Gdyni zaparkowała duża pomarańczowa cysterna, która nigdy wcześniej nie była widziana w tej okolicy. Tajemniczy pracownicy wyszli z niej kręcąc się po okolicy następnie odjechali. Chwilę po tym okoliczne kamery zarejestrowały Grzegorza Borysa uciekającego do pobliskiego lasu. Czy ludzie z tajemniczej cysterny stoją za zabójstwem dziecka i psa?
Rozszerzone samobójstwo w Redzie
Być może wydarzenia, do których doszło w Gdyni, nie pozostawiłyby tylu znaków zapytania, gdyby nie tragedia z 29 lipca 2023 roku. Tego dnia w nadmorskiej miejscowości Reda doszło do niemal identycznej zbrodni.
Kobieta zaniepokojona SMS-em otrzymanym od syna postanowiła pojechać do jego mieszkania. Na miejscu zastała 6-letnią wnuczkę z podciętym gardłem, martwego psa z raną ciętą szyi oraz 32-letniego ojca dziewczynki zadźganego nożem. W chwili przybycia na miejsce mężczyzna jeszcze żył, ale nie udało się go uratować.
Śledczy wyjaśniają to zdarzenie, jako rozszerzone samobójstwo, którego dopuścił się 32-latek. Okazuje się, że mężczyzna również był żołnierzem służącym w elitarnej grupie nurków bojowych FORMOZA. Ponadto pracował w tym samym porcie, co Grzegorz Borys. Sprawy nie są ze sobą łączone, jednakże trudno nie zauważyć ogromnych podobieństw pomiędzy tymi wydarzeniami. Okoliczności śmierci 32-latka z Redy również budzi wątpliwości. Nieznane są dotąd przypadki samobójstwo popełnione poprzez kilkukrotne dźgnięcie nożem.
Tajemnicze zabójstwa na Pomorzu – podsumowanie
To, co stało się w ciągu 4 miesięcy na Pomorzu, zdruzgotało całą Polskę. Chociaż sprawa rozszerzonego samobójstwa w Redzie nie była aż tak medialna, jak historia Grzegorza Borysa, nie sposób pominąć widocznych pomiędzy nimi podobieństw. Prawdopodobnie obie te sprawy coś łączy. Służby prowadzące śledztwa nie ujawniają wszystkich szczegółów.
Pomimo wielu niejasności, które pojawiły się w toku poszukiwania wyjaśnień tych zbrodni, nie należy pochopnie wierzyć we wszystkie teorie spiskowe. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek poznamy przyczyny tych wydarzeń oraz ich prawdziwy przebieg. Wszystko w rękach służb.
Jeśli jesteś świadkiem zachowań osób, które wzbudzają niepokój lub mogą zwiastować tragedię reaguj! Osobom w kryzysie psychicznym zalecamy kontakt na anonimowy telefon zaufania 116 123. Taka pomoc pozwoli uratować niejedno życie.
FAQ – Sprawa Grzegorza Borysa
Poznaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące Grzegorza Borysa.
Kim był Grzegorz Borys?
Grzegorz Borys był 44-letnim zawodowym żołnierzem. Pracował w porcie. Miał dzieci z żoną, z którą był ponad 20 lat. Wraz z rodziną mieszkali w Gdyni przy ul. Górniczej.
Kto zabił 6-latka z Gdyni?
Za prawdopodobnego sprawcę śmierci 6-letniego Olka z Gdyni uznaje się jego ojca – Grzegorza Borysa. Istnieją teorie, według których Grzegorz Borys został wrobiony w morderstwo syna.
Co się stało z Grzegorzem Borysem?
Oficjalnie Grzegorz Borys utonął kilka dni po 20 października 2023 roku. Jego ciało zostało wyłowione ze zbiornika Lepusz w Gdyni. Istnieje teoria, że mężczyzna został zamordowany.
Co się stało w Redzie?
29 lipca 2023 roku w jednym z mieszkań w Redzie ujawniono zwłoki 6-letniej dziewczynki z podciętym gardłem, psa z taką samą raną oraz 32-letniego mężczyznę zadźganego nożem. Służby twierdzą, iż doszło tam do rozszerzonego samobójstwa.
Co się stało z nurkiem w Gdyni?
Podczas poszukiwań Grzegorza Borysa doszło do wypadku, w którym zginął 27-letni nurek straży pożarnej – Bartosz Błyskal. Mężczyzna zmarł w wodzie w wyniku niewydolności krążeniowo-oddechowej.
Zostaw odpowiedź