Najsłynniejsze więzienne ucieczki – Zdzisław Najmrodzki

Zdjęcie Zdzisława Najmrodzkiego w sądzie

FOT. MACIEJ SOCHOR/PAP

Chciał naprawiać samochody, ale odkrył, że na ich sprzedaży zarobi dużo więcej. Choć nigdy nie zrobił prawa jazdy, potrafił w kilka sekund włamać się do środka, uruchomić silnik i odjechać. Kierował się przy tym własnym kodeksem etycznym: okradał tylko bogaczy, którzy obławiali się kosztem najbiedniejszych. Był złodziejem, mistrzem ucieczek i…eleganckim, kulturalnym mężczyzną, którego wszyscy lubili.

Miłość do samochodów od najmłodszych lat

Model małego czerwonego samochodu na podłodze

Zdzisław Najmrodzki urodził się w 1954 roku w niezamożnej, wielodzietnej rodzinie. Gdy miał kilka lat, prawie utopił się w stawie, przez co nabawił się wady wymowy. Jego matka, chcąc uchronić syna przed złośliwościami ze strony innych dzieci, przerwała jego edukację na etapie piątej klasy szkoły podstawowej.

Do nauki “Zdzisiu” powrócił kilka lat później. Poszedł do technikum mechanicznego, które zresztą ukończył. Wtedy też zrodziło się jego marzenie o karierze kierowcy rajdowego. Zanim jednak mógł zacząć je realizować, musiał odbyć zasadniczą służbę wojskową.

Podczas niej wyróżniał się wyjątkową sprawnością. Szybko awansował na dowódcę czołgu, a nawet otrzymał propozycję wstąpienia do elitarnej jednostki komandosów. Najmrodzki pozostawał jednak wierny swoim ambicjom.

Po wypełnieniu obowiązku wojskowego, powrócił do Gliwic, gdzie w 1975 roku rozpoczął pracę w warsztacie samochodowym, a dwa lata później ożenił się. Nie stronił od imprez i alkoholu, który zresztą przyczynił się do pierwszego konfliktu z prawem. Najmrodzki, lekko podpity, pobił na wiejskiej potańcówce milicjanta.

Złoty skok z pociągu

Skacząca szczęśliwa osoba na tle zachodu słońca

W konsekwencji, mając 22 lata, młody mechanik został pierwszy raz skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności. Trafił do więzienia w Gliwicach, gdzie pracował w wyuczonym zawodzie. Po kilku tygodniach odsiadki wezwano go na przesłuchanie do Warszawy, ale do celu nie dojechał. Najmrodzki tak zagadywał i podpuszczał konwojentów, że Ci sami zdjęli mu kajdanki. Co więcej, wypili z nim kilka piw w “Warsie”, po czym zasnęli. Mężczyzna wykorzystał okazję i wyskoczył przez okno pociągu.

„Zobaczyłem bociana za oknem i poczułem zew wolności. Wyskoczyłem bez użycia rąk. Taki skok byłby oceniony na każdej olimpiadzie jako złoty” - powiedział po latach.

Do Gliwic Najmrodzki wrócił autostopem. Ukrył się u znajomych, a jako że potrzebował pieniędzy na utrzymanie siebie i żony – zaczął przestępczą karierę.

Szmuglowanie dżinsów i innych dóbr luksusowych

Pomógł mu dawny kolega z wojska, który zajmował się przemytem dżinsów z zagranicy. Najmrodzki dostał szansę popisywania się rajdowym talentem za kierownicą Fiata 131 Mirafiori. Miał bowiem za zadanie odwracać uwagę milicjantów od konwojów. Specjalnie przekraczał prędkość, by prowokować pościgi i tym samym torować trasę dla przemytników.

Jego brawura szybko przysporzyła mu popularności. Młody mężczyzna stwierdził, że woli pracować na własny rachunek. Zebrał więc grupę rabusi i opracował własną metodę włamania, a ich celem stały się sklepy Pewex.

Złodzieje wycinali otwór w szybie wystawowej, wchodzili do środka, brali, co chcieli, a po opuszczeniu lokalu – zasłaniali dziurę plakatem. W ten sposób Najmrodzki “odwiedził” ponad 80 Pewexów. Towary z nich trafiały na bazary w całym kraju.

Po sznurze na wolność

Najwidoczniej zachodnie towary na tyle przypadły mu do gustu, że w końcu Najmrocki postanowił uciec z kraju. Plan nie doszedł do skutku, bo został złapany przez czechosłowacką milicję, która odstawiła go do Cieszyna, skąd ponownie trafił do aresztu w Gliwicach. Spędził tam rok, ale końca rozprawy nie doczekał. W trakcie przerwy uciekł przez przepiłowane kraty w celi tymczasowej w gmachu sądu. Tak konkretnie to zjechał z okna po linie niczym Jack Sheppard.

Robin Hood w polonezie

Niebieski polonez

Po tych wydarzeniach Najmrodzki przeprowadził się do Warszawy. Przypomniał sobie o smykałce do samochodów i zaczął dla odmiany kraść Polonezy. Społeczeństwo nazywało go polskim Robin Hoodem lub Arsenem Lupinem, bo na celownik brał tylko bogaczy.

W ciągu 3 lat przywłaszczył sobie ponad 100 luksusowych samochodów. Każdy z nich otrzymywał nowe dokumenty, by móc go sprzedać na giełdzie. Jeśli jakiś był wadliwy, to trafiał w ręce “cwaniaka z dużą gotówką”.

Władze PRL go za to nienawidziły. Milicjanci, by rozbić gang Najmrodzkiego, stworzyli własny. Specjalna grupa operacyjna, o kryptonimie “Polonez”, wielokrotnie zatrzymywała złodzieja, choć nigdy nie na długo. Podczas jednej z akcji mężczyzna ogłuszył kajdankami funkcjonariusza, który prowadził go na przesłuchanie. Następnie ukradł mu legitymację służbową i od tak wyszedł z budynku.

“Cudowne zniknięcie”

O wiele bardziej spektakularna była jednak jego ucieczka z więzienia, kiedy to król złodziei dosłownie zapadł się pod ziemię. Dzięki współpracy jego matki wraz z dawnym wspólnikiem, pod chodnikiem prowadzącym na spacerniak powstał tunel. Jego wlot został oznaczony wystającym z ziemi drutem. Wystarczyło, że Najmrodzki podskoczył w wskazanym miejscu, a już po chwili znalazł się pod ziemią, przeczołgał na wolność i uciekł motocyklem – oczywiście skradzionym. Aby jeszcze bardziej zakpić sobie z służb, zostawił w celi list do naczelnika więzienia, w którym przepraszał za kłopot.

Dwa miesiące później Najmrodzki wpadł ponownie – tym razem przez wjechanie kradzionym autem w latarnie. Choć próbował uciekać, promile we krwi skutecznie utrudniły mu to zadanie. Ponownie trafił do aresztu i przed sąd. Został skazany na 7,5 roku pozbawienia wolności w więzieniu w Strzelcach Opolskich. Tym razem po raz ostatni.

Ułaskawiony przez Wałęsę

Najmrodzki nie odsiedział jednak całego wyroku. Po czterech latach, w 1994 roku, ówczesny Prezydent RP Lech Wałęsa ułaskawił go. Były złodziej miał dla odmiany zająć się biznesem lub rolnictwem. Rok później wpadł w poślizg i uderzył kradzionym BMW w jadącą z naprzeciwka ciężarówkę. Zabił nie tylko siebie, ale także dwóch synów bliskiego przyjaciela.

Zdzisław Najmrodzki – ciekawostki

osoba próbuje otworzyć ręką czerwony samochód

O jego nieszablonowej postaci krążyły liczne historie. Mimo przestępczej kariery, Najmrodzki cieszył się szacunkiem i uznaniem. Społeczeństwo uważało go za symbol wolności.

  1. Najmrodzki nigdy nie oszczędzał. Przepuszczał pieniądze na drogie hotele, hazard, alkohol i prostytutki. Miał szczególną słabość do zimnej wódki i szaszłyków, stąd jego pseudonim “Szaszłyk”.
  2. Wyróżniał się kulturą osobistą, a jego dobre wychowanie szło w parze z elegancją. Traktował kobiety z należytym szacunkiem i nie przeklinał. Miał taką charyzmę, że wszyscy go lubili.
  3. Przez 12 lat został 30 razy aresztowany. W więzieniu dużo czytał, głównie słowników, encyklopedii i książek o starożytności. Chętnie udzielał wywiadów, a także pisał opowiadania oraz wiersze. Jego tomik poezji był zadedykowany “najcudowniejszej i najwierniejszej mamie”.
  4. Milicja z Krakowa twierdziła, że ciężko go schwytać przez specjalny strój, który w rzeczywistości składał się z zwykłej czarnej bluzki i kalesonów.
  5. Losy Najmrodzkiego zostały zekranizowane w filmie “Najmro. Kocha, lubi, szanuje” w reżyserii Mateusza Rakowicza.

Przeczytaj także inne artykuły z serii: Najsłynniejsze więzienne ucieczki

Infografika Najsłynniejsze ucieczki z więzienia -Zdzisław Najmrodzki

Ucieczki z więzienia Zdzisława Najmrodzkiego – FAQ

Poznaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania!

Skąd pochodził Zdzisław Najmrodzki?

Zdzisław Najmrodzki urodził się w Czermnie (wieś w województwie świętokrzyskim). W dzieciństwie wielokrotnie się przeprowadzał.

Ile razy Zdzisław Najmrodzki uciekł z więzienia?

Najmrodzki został aresztowany 30 razy. Uciekł milicji 29 razy.

Czy Zdzisław Najmrodzki miał dzieci?

Mimo licznych partnerek, Najmrodzki nie doczekał się potomka.

Jak zmarł Zdzisław Najmrodzki?

Zdzisław Najmrodzki zginął w wypadku samochodowym. Za szybko wjechał w zakręt, wpadł w poślizg i zderzył się z ciężarówką.

Gdzie pochowany jest Zdzisław Najmrodzki?

Zdzisław Najmrodzki jest pochowany w Żyrardowie.

Dżesika Dominiak
Zawodowo piszę i bawię się słowami. Prywatnie czas spędzam na siłowni, na spacerach z psem lub na kanapie, rozwiązując krzyżówki. Mam słabość do brukselki i miętowo-czekoladowej latte.
error: Treści są zabezpieczone!