Wielcy szpiedzy w historii: Oleg Pieńkowski – szpieg, który uratował świat

Dzień bez daty. Miejsce bez lokalizacji. Jedynie obiektyw kamery rejestruje czarno-białe obrazy oznaczone rokiem 1963. Widzi halę hutniczą na przedmieściach Moskwy i uważnie obserwuje, jak z furgonetki wyskakuje kilku mężczyzn, którzy po chwili wyciągają swoją ofiarę z workiem założonym na głowę. W ZSRR człowiek w błyskawicznym procesie skazany na śmierć spodziewa się strzału w potylicę albo powieszenia. Ale on nie jest zwykłym skazańcem – to człowiek, który w strategicznym momencie zniszczył potęgę militarną Sowietów. Takich ludzi zabija się na pokaz. Mężczyźni bez skrupułów wrzucają go więc do rozpalonego pieca hutniczego. Punkt kulminacyjny nagrywanego filmu, który wyświetlany jest później sowieckim szpiegom – aby pokazać im, jak kończą zdrajcy ojczyzny.

Od końca do początku i z powrotem

Do dziś śmierć Olega Pieńkowskiego pozostaje legendą. Niektórzy twierdzą, że został on zastrzelony. Inni, jak Bronisław Wołoszański uważają, że zesłano go na Syberię, gdzie popełnił samobójstwo. W historii o szpiegach propaganda i złudzenia przeplatają się z rzeczywistością – w taki sposób mały, mikroświat pojedynczego człowieka wpada w ten sam mechanizm zębaty, który obraca zębatkami świata w skali makro. Pieńkowski był jednak tą małą częścią mechanizmu, która – obracając się w przeciwną stronę – była w stanie zatrzymać całą machinę. W jaki sposób jeden z najlepszych sowieckich wojskowych przeszedł na stronę wroga?

Młody Oleg bardzo szybko wspina się po szczeblach kariery. Jako oficer polityczny wraz z Armią Czerwoną wjeżdża do Polski 17 września 1939 roku, później bierze udział w wojnie z Finami, a następnie dowodzi pułkiem artylerii przeciwpancernej w walce z hitlerowcami. Na jego piersi pojawia się coraz więcej odznaczeń za bohaterstwo, a jego nietuzinkowy sposób myślenia przyciąga uwagę GRU – wywiadu wojskowego. Tak właśnie zostaje szpiegiem działającym na rzecz ZSRR.

System jest dla ludzi, a nie ludzie dla systemu

Sowieci jednak wiążą z Pieńkowskim jeszcze większe nadzieje i w 1955 roku zostaje on ekspertem do spraw broni jądrowej – która jest wtedy priorytetem. Jego zadaniem jest porównanie osiągnięć radzieckich i zachodnich naukowców oraz przeprowadzenie rozeznania w dokumentach, które należy wykraść wrogowi. Zaczyna więc podróżować po całej Europie jako attaché wojskowy.

Zawodowo – gwiazda na najwyższych szczeblach politycznych ZSRR. Prywatnie – mąż córki generała, dzięki czemu dostaje mieszkanie w centrum Moskwy i cieszy się jeszcze większymi przywilejami. Radzieccy wojskowi zacierają ręce. W nieposzlakowanej osobie Pieńkowskiego jest tylko jeden szkopuł. Szkopuł, który początkowo jest jego wielką zaletą, prowadzącą go na szczyt, a który niedługo ma stworzyć z niego wielkiego wroga systemu. Oleg jest idealistą, który dla dobra sprawy jest w stanie poświęcić wszystko.

Podróże po Zachodzie pokazują mu świat, który przez całe życie był mu przedstawiany w krzywym zwierciadle – widzi wolność, dobrobyt – widzi system podporządkowany wolnym ludziom. Zauważa, że on tymczasem wspiera system, który jest pasożytem – pożerającym ludzi, którzy go karmią.

Świat o rozmiarze rąk jednego człowieka

Oba systemy ścierają się od zakończenia II wojny światowej. ZSRR jest największą potęgą militarną świata – dysponuje ogromnym potencjałem nuklearnym, którym – w przypadku wojny – mógłby zrównać z ziemią całe Stany Zjednoczone. Takie słowa rzuca z piedestału Chruszczow niemal w każdym swoim wystąpieniu, choć nikt nie może ich potwierdzić. Oba mocarstwa podsycają atmosferę strachu, pokazując filmy instruktażowe na wypadek ataku nuklearnego. Świat powoli zbliża się do krawędzi, ale są na nim miejsca, które nie zmierzają w tę samą stronę – jak małe wyspy, które odcinają się od lądu.

Przekonuje się o tym dwoje amerykańskich turystów, którzy pewnej letniej nocy 1961 roku spacerują po Moskwie. Nagle z mroku nad rzeką wyłania się mężczyzna, który przekazuje im dwie koperty, prosi aby dostarczyli je do amerykańskiej ambasady, po czym całkowicie rozpływa się w ciemnościach. Są zaskoczeni i podejrzliwi, ale tak też robią. Co jest w kopertach?

W jednej z nich jest propozycja szpiegowania dla USA, a w drugiej instrukcje dla CIA dotyczące kontaktu. Podpisane z imienia i nazwiska przez pułkownika sowieckiego wywiadu. To, że ktoś tak wysokiej rangi sam zgłosił się do Amerykanów z zamiarem szpiegowania Sowietów, jest dla przedstawicieli Stanów do tego stopnia niewiarygodne, że początkowo uznają Olega za osobę podstawioną przez KGB. Zaczyna się jednak współpraca.

Gra pozorów

Moskiewski park. Umówiony dzień. Pani Chisholm – żona ambasadora Wielkiej Brytanii w ZSRR – jest na spacerze z dziećmi. Podchodzi do niej Oleg, który wesoło zagaduje jej dzieci i daje im cukierki. Pani Chisholm jednak szybko chowa słodycze do kieszeni, a po chwili Pieńkowski odchodzi w swoją stronę. Spotkanie jest więc krótkie. Jak ich każde. W cukierkach ukryte są mikrofilmy z tajnymi dokumentami na temat sowieckich planów rakietowych. Jedne z wielu, które szpieg przekazuje Amerykanom w ten sposób.

1961. W londyńskim hotelu korytarze gasną nocą, a ludzie chowają się wtedy w cichych pokojach. Pieńkowski wymyka się i wchodzi do pustej windy tak, żeby żaden z sowieckich ekonomistów, z którymi przyjechał tu na konferencję, nie zobaczył go przypadkiem. Wchodzi do pokoju, wypełnionego dymem papierosów. Czekają na niego. To tej nocy agenci CIA poznają prawdopodobnie najważniejsze informacje tamtego okresu, które już niedługo pozwolą uniknąć konfliktu zbrojnego. Dowiadują się, że Związek Radziecki, owszem, posiada spory arsenał głowic jądrowych, ale są one całkowicie bezużyteczne bez rakiet balistycznych, których Sowieci nie są w stanie odpowiednio dostosować, nie mówiąc już o prowadzeniu wojny międzykontynentalnej.

Ostatni akt

Wojna wisi w powietrzu, jak wielki, brudny żyrandol na cienkiej nici wiszący nad stołem i mogący w każdym momencie spaść, zabijając wszystkich biesiadników. W Berlinie, przez który co minutę jedna osoba ucieka na Zachód, stają naprzeciwko siebie Armia Czerwona i Marines. Za niemą zgodą Amerykanów Sowieci budują mur w samym centrum miasta – tego samego miasta, od którego wypłynęła niedawna wojna. Jednak oczy całego świata skierowane są na niewielką wyspę położoną kilka tysięcy kilometrów stąd – na Kubę, gdzie Związek Radziecki gromadzi swoją marynarkę wojenną i zaczyna budowę pocisków balistycznych, dzięki życzliwości komunistycznych władz Hawany. Rozpoczyna się kryzys kubański.

Jest 1962. Chcąc nieco uspokoić amerykańskie przerażenie, jeden z podsekretarzy stanu ogłasza, że Chruszczow blefuje i w rzeczywistości USA mają miażdżącą przewagę militarną nad ZSRR – wykorzystuje w ten sposób informacje przekazane przez Pieńkowskiego. Tymczasem Chruszczow dochodzi do wniosku, że skoro Amerykanie wiedzą, że blefował, to znaczy, że Sowieci mają w swoich szeregach szpiega. Jednak prawdziwie wywiadowczą pracę wykonuje Jack Dunlop – amerykański oficer zwerbowany przez ZSRR. Dociera on do wielu radzieckich dokumentów, które wpadły w ręce USA. Dokumenty te są tak strategiczne i tajne, że jedynie tysiąc osób z najwyższego szczebla dowództwa posiada do nich dostęp…

Od tej pory KGB śledzi wszystkich obcokrajowców, którzy przebywają w Moskwie. Podejrzanym bardzo szybko staje się brytyjski ambasador, jednak uwagę przykuwają dziwne spotkania jego żony z tajemniczym mężczyzną – spotkania zdecydowanie zbyt krótkie, aby podejrzewać ją o romans. KGB chce go złapać na gorącym uczynku – ukryta kamera w mieszkaniu Olega rejestruje, jak zapisuje on meldunek dla Amerykanów, po czym wrzuca go do skrzynki kontaktowej. Tak Pieńkowski wpada w zasadzkę.

Kryzys kubański w każdej chwili może zamienić się w wojnę. John Kennedy decyduje się na obranie bardzo agresywnego kursu, wydając rozkaz zatopienia wszystkich jednostek radzieckich, które zbliżą się do Kuby. Dlaczego kroczy po tak cienkiej linie? Bo wie, że Sowieci nie dysponują odpowiednim arsenałem, aby móc stoczyć jakąkolwiek walkę z USA, i że jeśli pójdą o krok za daleko, to Amerykanie zmiotą połowę Związku Radzieckiego z powierzchni ziemi. Kennedy ma więc w swojej talii karty, które układają się w iście królewskiego pokera. Karty, które rozdawał Oleg Pieńkowski. Jeden z ludzi, którzy uratowali świat przed wojną nuklearną, a którego świat nie zdołał uratować.

Jego proces w 1963 to tylko pozory. Wyrok zapada dużo wcześniej, dlatego Pieńkowski przyznaje się do wszystkiego. Nie wie tylko jak brutalna śmierć go czeka…

error: Treści są zabezpieczone!