WhatsApp za cenę prywatności – idą kontrowersyjne zmiany

Wiele wskazuje na to, że WhatsApp niebawem przestanie być jednym z najpopularniejszych komunikatorów. Wszystko przez nową politykę prywatności, w wyniku której korzystanie z aplikacji wymagać będzie udostępnienia danych Facebookowi. Kontrowersyjna zmiana wejdzie w życie już w lutym.

Koniec epoki prywatności?

Komunikator internetowy WhatsApp od niemal 12 lat cieszył się ogromną popularnością wśród użytkowników urządzeń mobilnych. Aplikacja ceniona była za prostą, wygodną obsługę, bezpieczeństwo dzięki szyfrowaniu end-to-end oraz poszanowaniu prywatności. Wkrótce ten ostatni aspekt stanie pod dużym znakiem zapytania. A konkretniej – 8 lutego, kiedy wejdzie w życie nowa polityka prywatności. Wymusi ona udostępnienie wielu rodzajów danych m.in. lokalizacji, opisów, awatarów, diagnostyki, ustawień grupy, interakcji z firmami, czasu i długości sesji oraz danych o płatnościach w aplikacji. Po co Zuckerbergowi te wszystkie informacje?

Oczywiście do lepszej personalizacji reklam i treści związanych z Facebookiem. Na podstawie zgromadzonych danych właściciele WhatsAppa wywnioskują przybliżoną treść naszych rozmów oraz to, gdzie i z kim się one odbyły. Ułatwi to również reklamodawcom kontakt z klientem poprzez aplikację i w przyszłości umożliwi też bezpośrednią sprzedaż produktów.

A jeśli nie zaakceptujemy stawianych warunków? Odpowiedź przynosi komunikat, który ukazuje się po uruchomieniu aplikacji:

„Stukając przycisk Akceptuję, akceptujesz nowy regulamin, który wchodzi w życie z dniem 8 lutego 2021. Aby móc dalej korzystać z WhatsApp po tej dacie, musisz zaakceptować nowy regulamin. Możesz również odwiedzić Centrum pomocy, aby usunąć konto lub uzyskać więcej informacji. Dodatkowe informacje na temat sposobu przetwarzania danych użytkownika przez WhatsApp można znaleźć w naszej zaktualizowanej polityce prywatności.”

Wybór jest więc prosty: akceptacja nowych warunków, albo usunięcie konta. Co więcej, próba „obejścia systemu” w postaci wyłączenia danych lokalizacyjnych nie pomoże – aplikacja wykorzysta adres IP lub numer telefonu by zlokalizować miejsce naszego pobytu.

Czy WhatsApp jest nadal bezpieczny?

Po fali krytyki, która przetoczyła się przez sieć administratorzy aplikacji postanowili załagodzić sytuację. We wpisie na oficjalnym Twitterze aplikacji czytamy, że WhatsApp nie ma wglądu do przesyłanych treści ani nie udostępnia kontaktów z Facebookiem, zaś użytkownicy mogą nadal pobierać swoje dane i ustawiać wiadomości tak, aby samoczynnie znikały po odczytaniu.

Czy oznacza to, że nie mamy się czego obawiać? I tak, i nie. Z jednej strony szyfrowanie metodą end-to-end w dalszym ciągu gwarantuje skuteczną ochronę przed inwigilacją. Jednak coraz zachłanniejsze sięganie korporacji po prywatność klientów jest bez wątpienia niepokojącym zjawiskiem. Wiąże się to nie tylko z coraz agresywniejszymi reklamami, ale też z ryzykiem wycieku informacji. A jak nie raz pokazała historia najnowsza, jest to ryzyko jak najbardziej realne. Nie wspominając, że powszechna zgoda na takie praktyki tylko zachęci ich inicjatorów do wdrażania kolejnych, coraz agresywniejszych pomysłów.

Czy istnieje alternatywa?

Na szczęście tak, i to całkiem obszerna – krótki research wystarczy, by odkryć wiele darmowych komunikatorów, m.in. Threema, Skype, Line czy Viber. Spośród tego licznego grona obecnie najpopularniejszymi są dwa programy: Telegram i Signal. Każda z aplikacji ma swoje mocne i słabe strony. Telegram oferuje bogatszy wybór funkcji kosztem słabszej ochrony – dość napisać, że wszelkie dane przechowywane są na serwerach, do których – w teorii – administratorzy mają dostęp.

Signal natomiast uważany jest za najbezpieczniejszy darmowy komunikator, korzystający, podobnie jak WhatsApp, z szyfrowania end-to-end i zweryfikowanych standardów kryptograficznych. Więcej o różnicach pomiędzy tymi aplikacjami napisaliśmy w osobnym artykule [Telegram czy Signal]. Jeżeli więc nowa polityka prywatności ci nie odpowiada, to nic nie stoi na przeszkodzie, by przesiąść się na inny komunikator z podobnym zestawem funkcjonalności i bez kontrowersyjnych rozwiązań.

Piotr Kistela
Z wykształcenia dziennikarz, z zawodu copywriter. Pasjonat nowinek technologicznych, gier wideo i literatury fantastycznej. Czas wolny dzieli pomiędzy książką, konsolą, sportem oraz pisaniem wszystkiego oprócz przepisów kulinarnych i poezji.
error: Treści są zabezpieczone!