Ucieczka w cieniu prześladowcy – morderstwo Blaira Adamsa

Paranoja to stan umysłu wywołujący nieodparte i najczęściej niczym nieuzasadnione przeświadczenie o zbliżającym się śmiertelnym zagrożeniu. Czasem jednak trudno poznać, czy ktoś ma stany paranoiczne, czy może rzeczywiście grozi mu niebezpieczeństwo. Dziwaczne zachowanie młodego Kanadyjczyka Blaira Adamsa przekonanego o tym, że ktoś czyha na jego życie początkowo nie wzbudzało dużego niepokoju u jego rodziny i przyjaciół. Aż do chwili, kiedy policja odnalazła jego okaleczone zwłoki tysiące kilometrów od domu, na parkingu w pobliżu amerykańskiego miasta Knoxville.

Spokojne dziwnego początki

Blair Adams był wzorem zwyczajnego, niewyróżniającego się niczym obywatela. Żyjący w kanadyjskim mieście Surrey 31-latek pracował jako brygadzista w niewielkiej firmie budowlanej, gdzie zarabiał przyzwoite pieniądze. W gronie rodziny i przyjaciół uchodził za sympatycznego, inteligentnego człowieka, który jednak posiadał swoje demony. Kilka lat przed tragicznymi wydarzeniami Adams zmagał się z poważnym uzależnieniem od alkoholu. Dzięki wsparciu bliskich i regularnym uczęszczaniu na spotkania Anonimowych Alkoholików mężczyzna zdołał wyrwać się ze szponów nałogu, pozostając trzeźwym przez ostatnie 2 lata swojego życia. Pomijając ten niewesoły epizod, o ile było wszystkim wiadomo chłopak nigdy nie wikłał się w żadne podejrzane interesy, nie zadawał się też z szemranym towarzystwem. Również jego koledzy z pracy wypowiadali się o nim wyłącznie pozytywnie. Blair najwyraźniej lubił swoje zajęcie i był w nim bardzo dobry. Pracował uczciwie na swoje utrzymanie, a odłożone pieniądze wpłacał na konto oszczędnościowe.

Paranoiczny strach

Późną wiosną 1996 roku zachowanie Blaira uległo nagłej zmianie. Zwykle pogodny i rozmowny mężczyzna w jednej chwili popadł w ostry stan lękowy. Przestał uczęszczać na spotkania AA, zaś pytania zmartwionych przyjaciół i rodziny zbywał milczeniem lub krótkimi wymówkami. Tyczyło się to również jego matki, która jako pierwsza zauważyła u syna niepokojące sygnały. Sytuacja utrzymywała się przez kilka następnych tygodni, podczas których mężczyzna cierpiał na gwałtowne wahania nastrojów i problemy ze snem. Z czasem zaczął mówić głośno o tym, że ktoś czyha na jego życie i rozpowiada nieprawdziwe plotki na jego temat. Jak mówiła później jego matka:

Coś musiało być na rzeczy. Mój syn nie spał zbyt dobrze. Wielokrotnie prosiłam go o wyjaśnienia. Odpowiadał mi: „Nie powinienem ci o tym mówić”. Do dzisiaj nie wiem, czym było owo „to”.

Blair_Adams_smierc

Desperacka ucieczka

Narastająca panika Blaira osiągnęła swój szczytowy punkt 5 lipca 1996 roku. Wówczas to mężczyzna podjął w banku wszystkie swoje oszczędności: 6 tysięcy dolarów w gotówce, a także biżuterię, złoto i platynę warte kolejne kilka tysięcy. Następnie udał się do miasta Victoria, gdzie miał zamiar wsiąść na prom płynący do Seattle. Nie udało mu się jednak dostać do Stanów Zjednoczonych. Nieżonaty, dziwnie zachowujący się mężczyzna z dużą ilością gotówki i innych wartościowych przedmiotów wyglądał w oczach urzędników kontroli granicznej jak handlarz narkotykami lub przemytnik. Z tego właśnie powodu Blair musiał zawrócić z powrotem do domu.

Następnego dnia mężczyzna pojawił się w pracy, by złożyć wypowiedzenie bez podania przyczyny. Następnie kupił bilet lotniczy do Frankfurtu, gdzie mieszkała kobieta, z którą się wcześniej spotykał (poznali się podczas jednego z zagranicznych wyjazdów zarobkowych Adamsa). W toku późniejszego śledztwa Niemka przyznała, że rzeczywiście oczekiwała wizyty Blaira. Lot miał odbyć się jeszcze tego samego dnia, jednak zaledwie kilka godzin przed odlotem Adams zmienił zdanie i postanowił po raz kolejny spróbować dostać się do Stanów Zjednoczonych.

Zdesperowany udał się do jednej ze swoich przyjaciółek, prosząc ją spanikowanym głosem o pomoc w przekroczeniu granicy. Wedle relacji kobiety podczas rozmowy Blair wydawał się autentycznie zrozpaczony, nieskładnym tonem powtarzając wciąż, że ktoś bardzo chce go zabić. Przyjaciółka nie była w stanie mu pomóc, więc Blair wypożyczył samochód i ponownie ruszył w kierunku granicy z USA. Tym razem szczęście mu sprzyjało (albo wręcz odwrotnie) i udało mu się przez nią przedostać. Blair trafił ostatecznie do Seattle, gdzie kupił bilet na lot do leżącego po drugiej stronie kontynentu Waszyngtonu, skąd następnie wyruszył w długą podróż kolejnym wypożyczonym samochodem. Przejechawszy ponad 800 kilometrów Adams, dotarł wreszcie do okolic miasta Knoxville w stanie Tennessee. Jak się później okazało, był to ostatni etap jego podróży.

Śmierć przy parkingu

Około godziny 17:30 10 lipca Adams pojawił się na stacji benzynowej w pobliżu Knoxville. Po zatankowaniu pojawił się problem – Blair nie mógł odpalić wypożyczonego samochodu. Pracownik stacji zwrócił mu uwagę, że używał najpewniej niewłaściwego kluczyka. I rzeczywiście – Blair przyznał, że musiał wcześniej zgubić właściwy kluczyk. Naturalnie pojawia się pytanie, jak w takim razie był w stanie dojechać na stację nie mając kluczyka do wynajętej Toyoty? Tak czy inaczej, jako że wypożyczalnia samochodów była już zamknięta mężczyzna musiał poczekać do rana, by zdobyć nowy klucz i wyruszyć w dalszą podróż. Niestety nigdy nie było mu to dane.

Chcąc przeczekać noc autostopem, dostał się do pobliskiego motelu. Jego zachowanie wydawało się recepcjonistce co najmniej dziwne. Jak później zeznawała Ticca Hartsfield, pracownica hotelu:

Najlepsze określenie, które pasowało do niego to paranoja. Był bardzo zdenerwowany i poruszony, najwyraźniej spodziewał się, że ktoś za chwilę go dopadnie, mimo że w okolicy nikogo nie było. Nie wiem kogo miał na myśli, ale widać było, że spodziewa się towarzystwa.

Uwagę recepcjonistki zwrócił fakt, że w ciągu godziny Blair pięciokrotnie wchodził i opuszczał recepcję nim wreszcie się zameldował. Po odebraniu klucza do pokoju, mężczyzna zamiast się do niego udać wyszedł głównym wejściem. Była godzina 19:37. Wtedy właśnie po raz ostatni widziano go żywego. Około 12 godzin później ciało Blaira Adamsa odnaleziono na parkingu znajdującym się niecały kilometr od hotelu. Nie był to przyjemny widok. Mężczyzna był nagi od pasa w dół, bez butów ze skarpetkami odwróconymi na drugą stronę. Jeden z butów znajdował się pod głową ofiary. Rozerwana koszula ukazywała rozległą ranę na brzuchu. Oprócz niej na ciele denata widniały liczne mniejsze obrażenia, które powstały najwyraźniej w trakcie walki z mordercą. Wśród nich wyróżniał się ślad na czole wyglądający jak uraz po uderzeniu tępym narzędziem.

Uwagę policjantów badających miejsce zbrodni zwrócił pewien niepokojący szczegół. Wokół zwłok Adamsa leżały rozsypane pieniądze oraz torba z kosztownościami, którą ten miał przy sobie podczas swojej ostatniej podróży. Wyglądało to tak, jakby zabójca chciał dać do zrozumienia, że nie było to morderstwo na tle rabunkowym. Pomimo wnikliwych oględzin śledczy nie zdołali zabezpieczyć żadnych śladów z wyjątkiem kosmyka włosów, które ofiara ściskała w dłoni. Co dziwne, w pobliżu ciała leżał kluczyk do wypożyczonej Toyoty, który Blair rzekomo wcześniej zgubił.

zagadka_smierci_blair_adams

Śledztwo prowadzące donikąd

Śledztwo w sprawie śmierci Blaira Adamsa bardzo szybko utknęło w martwym punkcie. Jedynym elementem zaczepienia był ów kosmyk włosów, jednak nawet po przebadaniu go w laboratorium nie udało się zidentyfikować jego właściciela. Przesłuchani świadkowie twierdzili, że około 3.30 w nocy słyszeli dochodzący ze strony parkingu krzyk kobiety. Głównie dlatego jedna z pierwszych teorii ukutych przez policjantów głosiła, że Adams chciał skorzystać z usług prostytutki, która w zmowie ze swoim alfonsem obrabowała i zabiła swojego klienta. Przeczył temu fakt znalezienia przy zwłokach wszystkich oszczędności Adamsa. Zagadką było też to, dlaczego ofiara zdecydowała się na podróż do Knoxville. Według słów jego rodziny Adams nie miał tam żadnych znajomych ani innych powodów, które mogłyby go tam skierować. Policjanci dopuszczali możliwość, że Blair planował mimo wszystko wylecieć do Niemiec, a pobyt w Knoxville miał zmylić jego domniemanego prześladowcę.

Śledczy wierzyli też, że lęk i niepokój Adamsa brał się z postępującej paranoi, zaś jego śmierć musiała być spowodowana nieudanym napadem rabunkowym. Podejrzewali, że morderca zabił Adamsa przypadkowo w trakcie szarpaniny, a następnie uciekł z miejsca zbrodni, pozostawiając niedoszły łup przy ciele. To jednak nie tłumaczyło takich szczegółów jak brak spodni, but leżący pod głową czy odwrócone skarpetki. Dopuszczano również możliwość zakładająca, że Blair popełnił samobójstwo pozorując je tak, by wyglądało na morderstwo. Jednak charakter odniesionych obrażeń i brak jakiegokolwiek narzędzia przy ciele raczej wykluczały tę ewentualność.

Tajny agent czy ofiara napaści seksualnej?

Mniej popularna teoria, brana jednak pod uwagę przez śledczych mówiła, że Blair Adams padł ofiarą napaści seksualnej, na co wskazywał brak dolnej części garderoby. Jednym z mało znanych faktów w jego życiu były krótkie romanse z innymi mężczyznami. Jako że Adams spotykał się wcześniej z kilkoma kobietami najprawdopodobniej był biseksualistą. Chcąc zaspokoić swoje pragnienia, mógł pechowo trafić na niewłaściwą osobę, która wykorzystała go seksualnie, a następnie zabiła. Wątłym poparciem tej teorii był fakt, że w pobliżu miejsca zbrodni znajdował się parking tirów, będący w tamtym czasie punktem spotkań prostytutek.

Bardziej szalony scenariusz zakładał, że Adams mógł pracować jako agent rządowy, zaś jego wcześniejszy wyjazd zarobkowy do Niemiec był jedynie przykrywką dla jakiejś niefortunnej operacji, która skończyła się niepowodzeniem. To mogło tłumaczyć jego paranoiczny strach i wyjątkową zawziętość prześladowcy. Zgodnie z tym założeniem po dokonaniu morderstwa zabójca ściągnął spodnie Adamsa, by go wnikliwie przeszukać pod kątem ukrytych urządzeń szpiegowskich. Przez jakiś czas prasa i zwolennicy teorii spiskowych bawili się tą możliwością, nigdy jednak nie odkryto twardych dowodów, które mogłyby ją potwierdzić.

Czy to możliwe, by Blair uciekał przed prześladowcą tak zawziętym, by ścigał swoją ofiarę przez tysiące kilometrów? Po co mężczyzna wybrał wszystkie swoje oszczędności i niósł je przy sobie w chwili śmierci? Jeżeli przyjmiemy, że jego stany lękowe i dziwne zachowanie nie miały nic wspólnego ze śmiercią, to warto zastanowić się, jak wielkiego musiał mieć pecha, by mimo wszystko skończyć w tak straszny sposób. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdy. Śmierć Blaira Adamsa do dziś uważana jest za jeden z najdziwniejszych, nierozwiązanych przypadków w historii kryminalistyki.

error: Treści są zabezpieczone!