Jak działa Revolut?
Jak płacić za granicą bez dodatkowych opłat?
I tu docieramy do kluczowej kwestii, wisienki na torcie, życiowej misji Revoluta – płatności za granicą bez dodatkowych opłat przy wymianie waluty. Ale po kolei. Aby w pełni korzystać z aplikacji musimy udowodnić, że my to my, co również odbywa się maksymalnie prosto. Sięgamy po dokument, który potwierdzi naszą tożsamość – np. dowód osobisty, prawo jazdy, paszport. Aplikacja mówi nam jakie strony sfotografować i prosi o pstryknięcie sobie jeszcze „selfie”, żeby już nikt nie miał wątpliwości. Później czekamy nie dłużej niż godzinę na weryfikację naszych danych przez Revolut i pozostaje nam już tylko jedna kwestia – zamówienie karty płatniczej – fizycznej lub wirtualnej, żebyśmy rzeczywiście mogli używać aplikacji do robienia międzynarodowych zakupów. Karta kosztuje 20 zł i, jeśli zależy na nam na karcie fizycznej, musimy poczekać na nią kilka dni – zazwyczaj około 4.
W ten sposób możemy bez problemu płacić za granicą w lokalnej walucie – za pomocą karty Revolut lub telefonu z aplikacją (a więc kartą wirtualną) – aplikacja sama zmieni walutę w czasie transakcji lub możemy to zrobić ręcznie, w kilka sekund, tuż przed zakupem kawy w Mediolanie czy paelli w Hiszpanii.
Czy Revolut jest bezpieczny?
Revolut i konkurencja
IgioriaTrade czy TransferWise to najpopularniejsi konkurenci Revolut na rynku aplikacji do elektronicznych płatności międzynarodowych. Ich pomysły są bardzo podobne, choć póki co obwarowane nieco większymi kosztami. To zresztą rynek, który bardzo szybko się rozwija – o wiele szybciej niż rynek kryptowalut, które wciąż mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników, przekrzykujących się hasłami o bańkach finansowych z jednej strony i pozytywnej niezależności od polityki, z drugiej. Jednak zdaje się, że głównym powodem częstego niedowierzania kryptowalutom – jak bitcoin czy ethereum – jest konieczność dokonania pewnego rodzaju inwestycji, która obarczona jest ryzykiem giełdowym, bo kurs kryptowalut może wahać się w amplitudzie nawet setek dolarów z dnia na dzień.
Revolut i podobne do niego e-portfele są póki co czymś bardziej zrozumiałym i przewidywalnym dla zwykłych odbiorców i tym samym mogą wydawać się po prostu bezpieczniejsze.
Oczywiście zgadzam się z opinią wyrażoną w tym artykule. Aplikacje tego typu zawsze są obarczone jakimś ryzykiem i niestety trzeba z tym żyć. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo zachować pełne bezpieczeństwo w sieci ze względu na wszechobecnych hakerów. Wydaje mi się jednak, że czasem warto zaufać aplikacji i podać te niezbędne dane. Przecież sam Revolut jest świetnym pomysłem, z którego korzysta wiele milionów osób w tym i ja.
Korzystam z aplikacji Revolut już jakiś czas. Dużo podróżuje i naprawdę przydaje się ona w stu procentach. Świetny pomysł, który jest teraz niesamowicie popularny. Oczywiście jest ryzyko utraty danych czy pieniędzy, ale zawsze staram się na e-portfelu trzymać niewielką ilość gotówki, a dane? Hmm, podaje je też w mediach społecznościowych i na innych stronach. W dzisiejszych czasach, żeby chronić swoje dane osobowe musiałbym chyba nie mieć internetu i telefonu, a i to byłoby zbyt mało.
Tak się zastanawiam nie tylko o nasze pieniądze, ale również prywatność. No bo w końcu podajemy aplikacji naprawdę dużo informacji o nas i nawet zdjęcie czy to twarzy czy dokumentu. Wiem, że sama aplikacja potrzebuje takich informacji, aby wszystko było bezpieczne jednak czy bezpiecznie je przechowuje? Akurat to poddałabym w wątpliwość.