Uzależnienie od narkotyków to poważny problem, który dotyka osoby w każdym wieku i w każdej grupie społecznej. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, aż nie będzie za późno. W tym wpisie przedstawiamy trzy osoby, które swoją historię opiszą z pierwszej osoby.
Wyznania narkomanów
Jan
10 września 2000 roku przeżyłam największy koszmar, jaki może spotkać każdą matkę. Znalazłam swojego 20-letniego syna martwego w jego łóżku, przedawkował heroinę.
Jan zaczął popalać papierosy już pod koniec podstawówki, natomiast po pójściu do liceum zainteresował się marihuaną. Oczywiście byłam zła, gdy się o tym dowiedziałam, ale syn zapewniał mnie, że to nic szkodliwego, że wszyscy jego znajomi palą i że na pewno się od tego nie uzależni. Myślałam, że mu to przejdzie, że to tylko chwilowa sytuacja spowodowana zmianą szkoły i otoczenia, wtedy nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji. Oczy otworzyłam kiedy znajoma dała mi broszurę na temat narkotyków, wtedy zrozumiałam, w jakie kłopoty może wpaść mój syn.
Jan był średnim uczniem, ale mocno udzielał się w lokalnej drużynie piłkarskiej. Był naprawdę dobry. Gdy poszedł do liceum, poznał nowych kolegów z okolicznych miejscowości, którzy też uczęszczali do tej samej szkoły. To było początkiem jego prawdziwego uzależnienia. Chłopak notował jeszcze gorsze oceny w szkole, opuszczał treningi, palił coraz więcej. Nie raz widziałam, gdy cierpiał, a ja nie mogłam mu pomóc. Rozmawiałam z nim wiele razy, próbowałam mu uświadomić, że to, co robi jest złe, ale on mnie nie słuchał.
9 miesięcy przed jego śmiercią, wraz z 2 kolegami po raz pierwszy spróbował heroiny. Jeden z nich przestraszył się po objawach brania narkotyku, drugi się rozchorował, Janowi się to spodobało. Próbowałam zachęcić go do pójścia na odwyk, ale on mnie przekonywał, że nie jest uzależniony. Z tego co wiem, nie brał heroiny zbyt często. Tydzień przed śmiercią było coraz gorzej. Błagałam go, żeby poszedł się leczyć, powiedział wtedy, że chyba mam rację, że czuje się coraz gorzej. Jan zmarł w nocy, ale jeszcze tego samego wieczoru przeprosił mnie i powiedział, że wszystko to jego wina, że nie powinien się tak zachowywać i z samego rana wybierze się do lekarza. Miałam łzy w oczach, wierzyłam, że w końcu uda nam się z tego wyjść. Nie wiem, dlaczego tego dnia jeszcze raz przyjął heroinę, dawkę śmiertelną.
Marcin
Mam obecnie 32 lata. Pochodzę z dość zamożnej rodziny, moi rodzice są lekarzami. Ja też zaraz po maturze wybrałem się na studia medyczne. Po 6 latach i zdanych egzaminach otrzymałem tytuł doktora. Medycyna to całe moje życie dlatego zdecydowałem się zrobić doktorat z tej dziedziny. Szło mi naprawdę świetnie, ale miałem też szczęście. Gdyby nie rodzice nie byłbym w stanie praktykować w szpitalu i robić doktorat na uczelni. Zdecydowałem się na zdawanie z wolnej stopy, a to wiąże się z ogromnymi kosztami, które pokryli mama i tata. Wierzyli we mnie, a ja sam byłem bardzo podekscytowany. Badania szły bardzo dobrze, pisanie pracy też, byłem nawet współautorem jednej z książek z dziedziny, którą studiowałem. W ramach mojej pracy doktorskiej wybrałem się do Niemiec na spotkanie z jednym z tamtejszych lekarzy.
Specjalizował się w dziedzinie, która była bardzo bliska mojej pracy. W Niemczech byłem pół roku, zaprzyjaźniłem się z doktorem, spędzaliśmy czas nie tylko na uczelni, ale też poza nią. Wtedy zaczęły się moje problemy. Mój nowy kolega zaproponował mi, abym brał tabletki, które pomogą mi skupić się na pracy. Mówił, że sam je bierze i o wiele łatwiej jest mu funkcjonować. Posłuchałem go i po jakimś czasie straciłem nad tym kontrolę. Brałem więcej pigułek – na ból głowy, na koncentrację itd. Wtedy nie zwracałem na to uwagi, ale teraz wiem, że się od nich uzależniłem. Moja ignorancja sprawiła, że pewnego wieczoru obudziłem się w szpitalu po płukaniu żołądka.
Tomek
Wychowywałem się w małym mieście, gdzie wszyscy dobrze się znali. Mieszkałem tuż przy rynku, a moimi sąsiadami były głównie rodziny patologiczne. Uczyłem się w miarę dobrze, nie wagarowałem, starałem się pomagać w domu. Gdy skończyłem szkołę podstawową i przeniosłem się do nowej placówki, poznałem nowych kolegów. Jak się okazało, byli to moi sąsiedzi. Nie byli raczej wzorami do naśladowania, popalali papierosy już od najmłodszych lat i sięgali po alkohol. Z czasem, gdy ich poznałem, nawet ich polubiłem. Zaczęliśmy spotykać się po zajęciach no i też zacząłem interesować się tym, co dla osób w moim wieku było zabronione. Nie raz rodzice przyłapali mnie na paleniu tytoniu, ale mimo ostrzeżeń i gróźb z ich strony nie byłem w stanie rzucić nałogu, zresztą lubiłem palić. Z czasem w naszym gronie pojawiły się miękkie narkotyki. Kolega podebrał mamie tabletki psychotropowe, po których kompletnie nie byłem sobą i bardzo długo spałem. Później pojawiła się marihuana, która wtedy na nasze nieszczęście była poza zasięgiem finansowym. Pierwszą działkę dostaliśmy za darmo, później jakoś udało nam się zbierać pieniądze na kolejne. Bywało tak, że chodziliśmy po całym mieście, zbieraliśmy butelki i zawoziliśmy do skupu, byle tylko dołożyć kilka złotych do kolejnego skręta. Niestety nasze finanse szybko się skończyły i szukaliśmy innych sposobów, by się odurzać. Wąchaliśmy kleje, rozpuszczalniki, na ogół wszystko to, co miało trupią czaszkę na etykiecie.
Rodzice o wszystkim się dowiedzieli, zresztą trudno było się nie zorientować, kiedy dotaczałem się do domu z brudną koszulką od wymiocin i oczami narkomana. Na moje szczęście ojciec z matką szybko podjęli odpowiednie kroki i skierowali mnie do placówki, gdzie odbywała się terapia odwykowa. Takich młodych osób jak ja, było tam mnóstwo, chociaż każdy z nas miał inną historię. Widziałem tam wiele, a objawy niebrania narkotyków były chyba jeszcze gorsze niż po braniu. Chociaż może tylko mi się tak wydawało, bo przecież po narkotykach byłem zazwyczaj nieprzytomny. W placówce mieliśmy mnóstwo zajęć, które pomagały nam zapomnieć o uzależnieniu. Byłem tam kilka miesięcy. W porównaniu do tego, co robiłem wcześniej i jak spędzałem czas na „wolności”, pobyt na odwyku był wakacjami, które naprawdę mi pomogły. Wyszedłem na prostą, na terapii poznałem też dziewczynę, z którą jestem do dziś. Mam pracę, normalnych znajomych. Jestem czysty.
Narkotyki – jak wyjść z nałogu?
Narkotyki to jeden z najprostszych sposobów do stoczenia się na dno. Od pierwszej działki do uzależnienia jest bardzo krótka droga. Do tego dilerzy niemający żadnych skrupułów, pierwszy narkotyk dadzą Wam za darmo. Weźmiesz raz z ciekawości, która zrodzi ekscytację. To z kolei prowadzi do kolejnej dawki, która jeżeli nie zostanie zastopowana, może okazać się ostatnią. Jeśli podejrzewacie, że Wasze dziecko zażywa narkotyki, musicie działać natychmiast, najlepiej poprzez test na narkotyki. Jeśli jego wynik wykaże obecność narkotyku, warto iść po rozmowie z dzieckiem do poradni uzależnień. Podział narkotyków, objawy po zażyciu określonych substancji oraz zasady działania testów narkotykowych poznacie w jednym z naszych poprzednich teksów.
Jak czytam te historie to brzmią one jak z taniego brukowca typu fakt lub SE, sadze ze sa przekolorowane, chociaz ziarnko prawdy w nich jest, najbardziej wiarygodna jest historia nr.3 a gosc z histori nr 2 jesli istniał to musiał byc tak naprawde strasznym głupkiem skoro dał sie namówić na takie cos…. Pani Karolina ktora to napisala chyba nigdy nie miala związku z żadnymi substancjami odurzającymi… nadawała by sie na dziennikarkę tvnu
Po części się z Panem, Panie Marcinie, zgadzam. Faktycznie mogą wydać się „przekolorowane”, ale historie są prawdziwe. Pani Karolina specjalnie wybrała takie, które robią wrażenie, choć na tzw. pierwszy rzut oka mogą być uznane za nieprawdopodobne. Myślę, że dałoby się usłyszeć znacznie bardziej nieprawdopodobne historie. Zapewniam, że pani Karolina zna się na substancjach odurzających. Aż tak źle ocenia Pan dziennikarzy TVN? To prawda, że zdarzają im się wpadki, może nawet manipulacje (tak pewnie widzą to ich przeciwnicy), ale chyba Pana opinia jest zbyt niesprawiedliwa. Pozdrawiam!
Ciekawe historie z życia ja też miałem problem z uzależnieniem od narkotyków ale u mnie chyba było to chwilowe stadium teraz co najwyżej ostaje przy fajce wodnej 🙂
Okropna sprawa, powinno być tego coraz mniej na ulicach! Zawsze czuje ogromne współczucie dla osób uzależnionych. Piekielnie ciężki nałóg do zwalczenia, zwłaszcza jeśli chodzi o narkotyki
Narkotyki są okropnym uzależnieniem. Nie wiemy kiedy od zabawy przechodzimy do nałogu. Tak naprawdę wali nam się wtedy całe życie. Straszne…. podziwiam wszystkich, którzy zdołali z tego wyjść!
Śmierć przez uzależnienie jest najgorsza. Ogromnie współczuje wszystkim osobom, które doświadczyły takiej straty wśród bliskich osób…
Ogromny szacunek i podziw dla obydwu Panów z artykułu i każdego kto zdołała wyjść z nałogu. Jest to nie lada wyzwanie. Najgorsza sytuacja jednak spotyka bliskich, kiedy uzależniony nie chce lub nie umie sobie poradzić i pomóc i dochodzi do przedawkowania. Dla was moi drodzy również ogrom siły!
Dla mnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że po narkotyki sięgają coraz młodsze osoby, praktycznie dzieci. Jeśli w tak młodym wieku mają kontakt z środkami nielegalnymi i tak silnie uzależniającymi, nie chce wiedzieć co będzie później z ich życiem….
Niezwykle wzruszające historie… Przedstawiają 3 różne scenariusze, które mogą spotkać każdego kto przyjmuje środki typu narkotyki… Trzymam kciuki za wszystkich, którzy walczą z tym nałogiem!