Przed skutkami ubocznymi ostrzegają nas farmaceuci i lekarze. Czasami skutki uboczne mają swoje pozytywne strony. Jednak nie w przypadku, kiedy skutkiem ubocznym śledzenia przestępców i konfiskaty ich majątków, na które ciężko pracowali latami, będzie (nie)kontrolowana inwigilacja uczciwych obywateli.
Korzenie inwigilacji… czytaj: kontroli operacyjnej
Sprawy by nie było, gdyby nie dyrektywa unijna w sprawie zabezpieczenia i konfiskaty narzędzi służących do popełnienia przestępstwa i korzyści pochodzących z przestępstwa w UE. Wymaga ona ustanowienia od krajów członkowskich środków, które są niezbędne do umożliwienia wykrycia i śledzenia mienia przeznaczonego do zabezpieczenia i konfiskaty.
Konfiskata Rozszerzona Proj by Dziennik Internautów on Scribd
Sprzedawca z drugiej ręki był złodziejem? Dostaniesz podsłuch gratis
Ministerstwo Sprawiedliwości rzuciło na kolana najnowszą wersją projektu o konfiskacie rozszerzonej, czyli poszukiwaniu mienia przestępczego i przejmowaniu majątków przestępców. Nie chodzi bynajmniej o sprawniejsze sprowadzanie do parteru osób, które mają za nic normy prawne i społeczne, a także nie o pozytywny wydźwięk w związku z ich ściganiem i konfiskowaniem majątków.
Projekt zakłada przyznanie służbom bardzo szerokich uprawnień dotyczących inwigilacji obywateli w ramach prowadzenia kontroli operacyjnej, czyli działań jeszcze przed formalnym śledztwem, których celem jest wykrycie mienia (prawdopodobnie) pochodzącego z przestępstwa i złapanie osób odpowiedzialnych za nie odpowiedzialne.
Projekt o konfiskacie rozszerzonej… poszerza katalog przestępstw dopuszczających kontrolę operacyjną. Skutkiem ubocznym jest możliwość wielopoziomowego podsłuchiwania przeciętnego Kowalskiego, który nie miał zielonego pojęcia o tym, że rzecz zakupiona przez niego na z drugiej ręki, później zresztą odsprzedana, jest mieniem przestępczym. Podsłuch od służb – gratis, którego nie było w opisie.
Służby się pomyliły i nie było żadnego mienia przestępczego? Trudno, ale przynajmniej dowiedziały się ciekawych faktów z życia Kowalskiego…
Operujemy na otwartej prywatności. Uwaga, tracimy ją!
Nie dość, że inwigilacja w ramach kontroli operacyjnej może objąć także osoby przypadkowo związane – nawet nieświadomie – z przestępstwem, służbom do jej usprawiedliwienia wystarczy samo poszukiwanie mienia przestępczego. Oznacza to, że służby nie będą musiały mieć wcześniej konkretnych podejrzanych, o inwigilacji zaś nie będą musiały powiadamiać skanowanych osób.
Skanowanych – bo właśnie skanowanie może przypominać czytanie prywatnych korespondencji, podsłuchiwanie i nagrywanie rozmów telefonicznych oraz śledzenie jakiejkolwiek aktywności online w poszukiwaniu – rzekomo – dowodów związanych z mieniem przestępczym.
Kontrola operacyjna pozornie kontrolowania?
Według projektu zgodę na kontrolę operacyjną w formie podsłuchu czy monitorowania życia online wydaje sąd, jednak jak zgodnie twierdzą eksperci w artykule na Dziennik.pl – sądy nie będą w stanie weryfikować wszystkich wniosków.
Ponadto osoby inwigilowane w kontekście mienia przestępczego nie będą wcześniej o tym uprzedzone, ani nawet informowane po fakcie, nawet jeżeli okazałoby się, że szpiegowana osoba nie miała nic wspólnego z przestępstwem.
Twórcy projektu nie zająknęli się też ani słowem na temat tajemnicy obrończej.
Kodeks postępowania karnego po stronie podsłuchów
Nowy art. 237 ust. 3a Kodeksu postępowania karnego zakłada możliwość kontroli i utrwalania rozmów telefonicznych, jeżeli będzie to nieuniknione do wykrycia i zidentyfikowania majątku przestępczego. Takowy podsłuch będzie mógł zostać założony nie tylko osobie prywatnej, ale także przedsiębiorcom, jeżeli będzie istniało podejrzenie, że dana firma została wykorzystana do popełnienia przestępstwa.
Prywatne przedsiębiorstwo w rękach państwa
Jeżeli chodzi o prywatne przedsiębiorstwa, projekt przekracza kolejne granice. W przypadku wspomnianego podejrzenia przestępstwa zostanie wyznaczony zarządca przymusowy, czyli – firmę przejmie państwo. Zarządca przymusowy będzie wtedy najważniejszym ogniwem w podejrzanej o przestępstwo firmie. Można powiedzieć, że będzie musiał się rozdwoić.
Z jednej strony jego zadaniem będzie nadzorowanie pracy przedsiębiorstwa. Pracownicy firmy powinni kontynuować działania, jak gdyby nigdy nic się nie stało, podobnie jak jej kontrahenci. Z drugiej strony – zarządca przymusowy pełnił rolę inwigilatora, aby sprawdzić, w jaki sposób przedsiębiorstwo zostało wykorzystane do przestępczej działalności. Przekazywanie sądowi informacji ważnych dla postępowania w toku będzie dla niego chlebem powszednim.
Jak uniknąć inwigilowania przez służby?
Posiłkując się informacjom podanym przez media, dotyczącym katalogu przestępstw umożliwiających uruchomienie kontroli operacyjnej, można wynotować kilka przykazań uczciwego obywatela:
- nie składaj fałszywych zeznań,
- nie składaj fałszywych oskarżeń,
- nie twórz fałszywych dowodów,
- nie zatajaj informacji ważnych dla śledztwa,
- unikaj poplecznictwa.
Chociaż aby na pewno nie zostać osobą inwigilowaną nieświadomie, trzeba by się wystrzegać wszelkich potencjalnych kontaktów z osobami podejrzanymi o przestępstwo. Niestety – ludzie nie mają wypisanych na twarzy swoich intencji. Katalog przestępstw nie opisuje rangi przestępstw, więc – czy będzie chodziło o oszustwo na dużą skalę, czy o zatarg między Kowalskim a Nowakiem – dla podsłuchu nie ma to znaczenia.
Jestem za, jeśli chodzi o inwigilację osób podejrzanych o przestępstwo. Bez papierkowej roboty, bez nakazów sądowych i innych komplikacji, które potrafią ciągnąć się naprawdę długo, cały system łapania kryminalistów mógłby znacznie przyspieszyć i pójść do przodu. Ale należałoby jeszcze wziąć pod uwagę przeciętnego Kowalskiego, który ze sprawą nie ma żadnego powiązania, a przypadkowym zrządzeniem losu, niczego nieświadomy, stał się pionkiem, którego rozmowy telefoniczne są nagrywane. To już nie brzmi tak kolorowo i już widzę burzę, wywołaną tą ustawą.
Żeby uchronić się przed inwigilacją mam nie składać fałszywych zeznań, oskarżeń ani nie zatajać informacji- czy to jakiś żart? Skąd mam wiedzieć, że osoba, z którą rozmawiam czy prowadzę interesy, nie jest zamieszana w żadne konflikty z prawem? Jeśli będą podsłuchiwać mojego współpracownika czy rozmówcę, to także moje słowa będa rejestrowane i to bez mojej zgody. To będzie zgodne z prawem? Śmieszne.
Ta ustawa to chyba jakaś pomyłka. Powinni dać jakieś poprawki, które uchroniłyby normalnych, porządnych obywateli przed inwigilacją. Rozumiem, że są to półśrodki, które mogą zaprowadzić do ważnych informacji, ale co z wolnością słowa i wypowiedzi? Co z moim prawem do prywatności? Nie podoba mi się to, co rząd próbuje z nami zrobić. To jawne ograniczenie swobody i atak na uczciwych ludzi.