Mężczyzna wychodzi z pracy. Ma 1342 punkty. Jest człowiekiem kategorii „A”. Idzie pewnym siebie krokiem. Zatrzymuje się na przejściu dla pieszych i czeka na zielone światło. Obok niego staje mężczyzna klasy „C”. Ma 816 punktów. Obaj wklejeni w zatłoczoną ulicę. Wymieniają krótkie spojrzenia. Mężczyzna klasy „A” skręca w lewo. Odbiera córeczkę ze szkoły. Widać, że jest z niej dumny. Jeszcze dziś całą rodziną wylatują do Tajlandii, dlatego szybko wracają do domu, żeby dokończyć pakowanie rzeczy. Mieszkanie w centrum miasta z widokiem na niski kredyt. Mężczyzna staje na balkonie. Zauważa stąd mężczyznę klasy „C”, którego widział na przejściu. Tamten skręcił w prawo. Nie ma rodziny. Mieszka w małym mieszkaniu. Ostatnio spóźnił się z opłaceniem rachunków, bo część jego pensji poszła na zapłacenie mandatu za przekroczenie prędkości. Stres odreagowuje grami wideo, ale za to system również przyznaje mu ujemne punkty.
Lustereczko, powiedz przecie…
To nie urywek przyszłości w krzywym zwierciadle rodem z serialu „Czarne Lustro”, tylko System Oceny Obywateli, który od pewnego czasu działa w Chinach. Każdy Chińczyk dostaje na start 1000 punktów. To takie optimum, z którego może pójść w górę albo w dół. W górę oczywiście za dobre zachowanie – w oczach władzy. Za działalność charytatywną, oddanie krwi czy ogólnie pojęte promowanie etycznej postawy. Taki obywatel wskakuje w kategorię „A” i dostaje odpowiednią nagrodę – dodatkowe bonusy, które poprawiają jego wygodę życia.
Przychylniej patrzą na niego banki, ma zniżki na transport, a nawet pierwszeństwo w kolejce w szpitalu. Jego wizerunek pojawia się nawet na uczelniach lub w dobrych hotelach – żeby dawał dobry przykład.
W drugą stronę system działa w lustrzanym odbiciu. Za niepłacenie rachunków w terminie, oglądanie stron pornograficznych, tworzenie fake newsów w sieci, nie mówiąc już o prowadzeniu po pijaku czy próbie kradzieży – punkty są odejmowane. Traci się je również za niezgadzanie się z polityką partii czy marnowanie swoich pieniędzy na kupowanie niepotrzebnych rzeczy w internecie. Tam zaczynają się obywatele kategorii „B”, a jeśli ich punkty spadną do przedziału 600 – 849, to wpadają oni w klasę „C”.
Wtedy robi się niewesoło, bo taki delikwent otrzymuje zakaz wyjazdu za granicę, nie może poruszać się szybką koleją, ani korzystać z rozrywek – jak kino, imprezy czy teatr. Ma też spowalniany internet i spore problemy z otrzymaniem kredytu. Jakby tego było mało, jego wizerunek może pojawiać się przed filmami w kinie – w ramach elektronicznego pręgierza. A to tylko kawałek kary.
System Oceny Obywateli – system kontroli czy edukacji?
W oficjalnym założeniu system powstaje po to, żeby Chińczycy odzyskali zaufanie do władzy i, żeby rozwijali się w myśl partii. W praktyce partia zdobywa ogromną ilość danych o obywatelach i totalną kontrolę nad ich życiem.
Takim dwustronnym przykładem jest posiadanie psa. Każdy jego właściciel dostaje 12 punktów za samo posiadanie czworonoga. Za pomaganie schroniskom dostaje kolejne. Gorzej natomiast, jeśli jego pupil wychodzi na spacer bez smyczy albo szczeka w nocy. Wtedy właściciel traci te punkty i grozi mu kara grzywny albo odebranie zwierzaka. Jeśli będzie chciał mieć następnego psa, musi przejść specjalny kurs.
Nie tylko zresztą obywatele płacą za swoje własne przewinienia, ale nawet ich dzieci. Te, jeśli ich rodzice są w kategorii „C”, mogą z tego powodu nie zostać przyjęte do wymarzonej szkoły czy na uczelnię.
Chiny 2020
Chiński System Oceny Obywateli jest inspirowany amerykańskim systemem oceny kredytobiorców – „credit score”, w którym również przyznawane są punkty. Podobnie działają też systemy kredytowe w innych krajach, choćby w Polsce, gdzie Biuro Informacji Kredytowej każdemu, kto stara się o kredyt może przyznać od 1 do 100 punktów. Chiny jednak idą znacznie dalej ze swoim pomysłem, a kwestia kredytów to w nim resztka lukru pozostawiona na ustach po pączku. W przyszłym roku System Oceny Obywateli będzie już kompletny, a mieszkańców będzie obserwowało ponad 600 milionów inteligentnych kamer. Każda z nich rozpoznaje tożsamość, płeć, wiek, a nawet rasę.
To jest chore! Jak ktoś może żyć w takim kraju. Przecież to się w głowie nie mieści, żebym był kontrolowany, za chociażby posiadanie psa. Nigdy nie pojadę do chin!!!
Zgadzam się z Panem Andrzejem, ale zarazem jakby spojrzeć na to z szerszej perspektywy ma to sens. Oczywiście prywatność jest ważna, tylko w dzisiejszych czasach trudno o nią. A tak to obywatele starają się być dobrymi ludźmi i pomagać wszystkim. Więc jednak taki system nie ma tylko i wyłącznie minusów.
Czyzby? Czyli zatracimy juz ogolne poczucie empatii i odpowiedzialnosci spolecznej i moralnej. Wszystko bedzie robione na punkty, sztuczna uprzejmosc, sztuczne wspoistnienie, dwulicowosc, maski z wiecznym usmiechem, strach przed systemem i punktacja. Jak sie nie usmiechne dostane -100 pkt i nie wejde do kina, nie wyjade na wakacje, zablokuja mi karte, brak mozliwosci rozwoju, bo mnie od wszystkiego odetna i co wtedy? To jest straszne. Nie ogarniam jakie takie cos moglo wejsc w zycie :/. Nie widze w tym zadnego sensu.
Jednak w tej Polsce nie jest tak źle. Zawsze ktoś może mieć gorzej pamiętajcie o tym 😉