Formuła 1 to nieustanny pościg za doskonałością. Mówi się, że ten sport nigdy nie śpi, a w walce na szczycie cenna jest każda tysięczna sekundy i jakakolwiek informacja o rywalu. Świat “królowej motorsportu” pełen jest nieczystych zagrywek i szpiegowskich afer, w których w grę wchodziło śledzenie, podsłuchiwanie, a także wiele, wiele innych.
Gra o prestiż i pieniądze – po co zespoły F1 szpiegują rywali?

Gdzie w tym wszystkim duch fair play? Jak możemy mówić w tym przypadku o pięknej i uczciwej rywalizacji o chwałę i miejsce w historii? Wyścigi Formuły 1 to wspaniały spektakl poprzedzony bitwami i innowacjami technologicznymi. Tworzenie przełomowych rozwiązań, utrzymanie personelu oraz same starty w mistrzostwach, generują ogromne koszty. Majętni sponsorzy zdecydowanie najchętniej nawiązują współpracę z zespołami na szczycie tabeli. Im wyższe miejsce zajmie w niej ekipa, tym więcej pieniędzy otrzyma ona od organizatora zawodów.
Sprawa jest więc bardzo prosta – aby przetrwać, musisz zwyciężać. To właśnie pogoń za sukcesem, a co za tym idzie, za majątkiem, powoduje, że zespoły decydują się na szpiegowanie swoich bardziej konkurencyjnych rywali. Sposobów na śledzenie jest wiele, ale jakby genialne się one nie okazały, prawda zazwyczaj i tak wychodzi na światło dzienne.
“Spygate” , czyli największa afera szpiegowska w historii sportu

Mówiąc o śledzeniu w Formule 1, na myśl automatycznie przychodzą wydarzenia z 2007 r. Światem wstrząsnęła wtedy największa afera szpiegowska w dziejach sportów motorowych. Głównymi antybohaterami “Spygate” były legendarne ekipy: McLaren i Ferrari, które za pośrednictwem swoich inżynierów wymieniały się nielegalnie danymi technicznymi włoskiej ekipy.
Afera wyszła na jaw w trakcie sezonu 2007, gdy jeden z pracowników punktu ksero w niewielkiej brytyjskiej miejscowości Woking (tam, gdzie swoją siedzibę ma McLaren), poinformował Ferrari o skopiowaniu prawie 800. stron zespołowych dokumentów. Wszczęto śledztwo, a główne podejrzenia błyskawicznie skierowano na Nigela Stepney’a – inżyniera Ferrari, który w okresie poprzedzającym wydarzenia bardzo narzekał na współpracę ze stajnią z Italii. Drugim podejrzanym był główny projektant McLarena, Mike Coughlan. To właśnie w jego domu śledczy odkryli skopiowane przez Stepney’a papiery. Materiały zawierały wszelkie informacje dotyczące samochodu Ferrari, które było wówczas największym rywalem brytyjskiej stajni w walce o mistrzostwa.
Wydarzenia prędko pojawiły się na pierwszych stronach gazet, a Międzynarodowa Federacja Sportów Motorowych błyskawicznie rozpoczęła śledztwo, które umorzono po dwóch tygodniach. Ze względu na niewystarczające dowody FIA nie była bowiem w stanie dowieść, że McLaren wykorzystał dane Ferrari w swoich bolidach. Wynik rozprawy oburzył wiele pozostałych zespołów takich jak Renault, BMW czy Toyota, Śledztwo wszczęto więc ponownie, a tym razem prokuratura otrzymała wiele cennych informacji.
O nielegalnej wymianie dokumentów mieli wiedzieć szef McLarena Ron Dennis, kierowca zespołu Fernando Alonso, a także kilku innych inżynierów oraz zawodnik testowy. Afera zbiegła się z intensywnym konfliktem pomiędzy wspomnianym Alonso i jego kolegą z zespołu, Lewisem Hamiltonem. Hiszpan będący mistrzem świata był wściekły na szefostwo stajni ze względu na faworyzowanie młodszego kolegi i zagroził Dennisowi, że wyjawi publicznie kulisy przekrętu. Nalegał nawet na sabotowanie Brytyjczyka i umyślne niedotankowanie jego bolidu podczas kolejnych wyścigów.
W świetle nowych dowodów McLaren został ukarany:
- największą w historii całego sportu grzywną w wysokości 100 milionów dolarów
- dyskwalifikacją z mistrzostw konstruktorów w sezonie 2007
- zmuszeniem kierowców do współpracy ze śledczymi (dzięki temu mogli oni zachować swoje punkty indywidualnie)
- przymusem publicznego przeproszenia Ferrari, FIA i kibiców
- specjalnymi kontrolami bolidu na następny sezon

Legalny sposób na podsłuchiwanie zespołów Formuły 1

Znaną i powszechną w dzisiejszych czasach formą śledzenia zespołów, jest podsłuchiwanie komunikatów radiowych podczas wyścigów. Co ciekawe, praktykowanie tego rozwiązania jest w pełni legalne i… możliwe dla każdej osoby z dostępem do transmisji internetowej. Platforma F1 TV oferuje bowiem płatny pakiet pozwalający na oglądanie zawodów z wykorzystaniem m.in. wirtualnej mapy toru, czy łączności radiowej każdego kierowcy.
Z rozmów zawodników z inżynierami możemy dowiedzieć się cennych informacji na temat planowanych strategii wyścigowych lub możliwych usterek technicznych. Istnieje więc szansa, by przewidzieć ruch przeciwnika i zapobiec jego powodzeniu. Zespoły mają jednak swoje sposoby na utrudnianie rywalom odczytywania komunikatów. Często najważniejsze informacje strategiczne ustalane są przed wyścigiem, a podczas zawodów nazywa się je poszczególnymi planami, np. “planem A”, “planem B” itd.
- Zwykle przydzielamy każdej osobie po dwa lub trzy zespoły, by mogły słuchać słów kluczowych. Jest oczywiście dużo nieistotnej komunikacji, więc oni wyłapują te kluczowe,
- Wszystkie zespoły mają legalną możliwość wysłuchania pozostałych ekip,
- Zależy nam, aby podczas wyścigu usłyszeć, czy rywale zjeżdżają do boksów, czy mają problem z bolidem, czy oszczędzają opony, paliwo lub hamulce,
- Skupiamy się zespołach, z którymi bezpośrednio walczymy.
Graham Watson, kierownik ekipy AlphaTauri w wywiadzie dla Motorsport-Total.com
(styczeń 2020 r.)
Red Bull, Ferrari czy Mercedes, pomalowane na twoje barwy? Kopiowanie to też szpiegostwo

W ostatnich latach częstym zjawiskiem w F1 jest wzorowanie się mniejszych zespołów, na tych bardziej zaawansowanych. W sezonie 2020 zespół Racing Point skonstruował bolid, który do złudzenia przypominał niezwyciężoną maszynę Mercedesa z 2019 r. Opracowanie swojego pojazdu na bazie dokumentów, planów i projektów drugiej ekipy jest w F1 ściśle zabronione. Mimo to “różowy Mercedes” został dopuszczony przez sędziów do rywalizacji i dzięki swojej budowie był w stanie kilkukrotnie zająć pozycję na podium. Wiernie opracowana konstrukcja jedynie na podstawie starannie wykonanych fotografii i obserwacji? A może tajna i nielegalna współpraca obydwu zespołów?
Podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2022, gdy snujący się na tyłach stawki Aston Martin, przygotował na Grand Prix Hiszpanii zupełnie zmodyfikowany względem “poprzednika” pojazd. Nowa wersja była praktycznie identyczna, jak samochód najszybszego w mistrzostwach Red Bulla. W świecie Formuły 1 ponownie zawrzało, a tym razem “zielony” odpowiednik bolidu rywala od razu przyniósł brytyjskiej marce korzyści i poprawę rezultatów. Po sytuacji z Racing Point sędziowie mieli karać zespoły także za wzorowanie się na fotografiach pojazdów, ale tym razem dochodzenie również nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Duży wkład w podglądanie konkurencji mają kierowcy wyścigowi, którzy po zakończonej rywalizacji często przyglądają się pojazdom rywali. Specjalistą w tej kwestii był wielokrotny mistrz świata Sebastian Vettel. Zawodnicy nie mogą jednak dotykać cudzych bolidów, bo grozi za to surowa kara pieniężna.
Szef Red Bulla szpieguje Mercedesa w ich fabryce – oryginalny sposób śledzenia rywali


Na taki szalony pomysł wpadł słynący ze sprytu i przebiegłości Christian Horner. Genialny w swoim fachu szef Red Bulla na początku 2022 r. wziął udział w corocznej aukcji charytatywnej, przeprowadzanej przez magazyn Autosport. Jedną z atrakcji dla najbardziej hojnego darczyńcy była wycieczka po fabryce absolutnego dominatora ostatnich sezonów w F1 – zespołu Mercedesa. Zgadnijcie, kto zwyciężył w licytacji?
Horner zapłacił za możliwość podglądnięcia największych rywali 4 tysiące funtów, a po zdarzeniu żartował, że najchętniej zabrałby ze sobą na zwiady najważniejszych członków jego ekipy. Ostatecznie jednak do wizyty nie doszło, bo “Srebrne Strzały” zawarły w ofercie klauzulę, która uniemożliwiała szefom konkurencyjnych zespołów skorzystanie z nagrody.
Ściśle tajne są nawet ustawienia kierownicy

Przed storpedowanym przez COVID-19 sezonem 2020 Formuła 1 dokonała zmiany w regulaminie, która poniekąd narażała zespoły na jawne szpiegowanie ze strony rywali. Do tamtej pory stajnie miały możliwość zasłaniania parawanem swoich garażów podczas zimowych sesji testowych. W praktyce pozwalało to ekipom na spokojną pracę przy swoich nowych konstrukcjach, bez szans na padnięcie ofiarą szpiegostwa. FIA zmieniła jednak tę zasadę, a po parawanach nie zostało nic. Ruch z myślą o żądnych “krwi” kibicach przed telewizorami – miód na uszy szpiegów poszczególnych zespołów.
Ciekawą praktyką podczas testów jest stosowanie przez ekipy kamuflażowych malowań swoich samochodów, które dzięki swoim intensywnym barwom mają uniemożliwić rywalom dostrzeżenie nowinek technologicznych za pomocą zdjęć.
Stajnie robią wszystko, by zapobiegać wyciekom jakichkolwiek, potencjalnie atrakcyjnych dla rywali informacji. Powszechnym widokiem podczas transmisji jest zamazywanie ustawień na kierownicy, gdy realizator zdecyduje się na pokazanie kokpitu z perspektywy kierowcy.
W tym sporcie do ukrycia jest wiele, ale dochowanie nawet najbardziej skrywanych tajemnic nie należy do łatwych zadań. Stawka na szczycie jest bowiem zbyt duża, aby zespoły nie podejmowały się karkołomnych procedur szpiegowskich. Chodzi tu przecież zarówno o obnażenie przeciwnika, jak i doprowadzenie własnej ekipy na szczyt.
Zostaw odpowiedź