Szpiegujemy kino: thriller szpiegowski „Cienie”

Jeżeli ktoś ma krew na rękach przez swoją bierność, czy może zostać usprawiedliwiony? To pytanie można odnieść do głównego bohatera francuskiego thrillera szpiegowskiego Cienie (La mécanique de l’ombre), debiutu reżyserskiego Thomasa Kruithofa. Duval (w tej roli François Cluzet znany polskiemu widzowi m.in. z głównej roli w Nietykalnych), którego nazwiska nie znamy, jest bezrobotnym alkoholikiem. Samotnymi wieczorami układa puzzle w pustym, cichym mieszkaniu, nie potrafiąc poukładać na nowo swojego życia po załamaniu nerwowym. 

plakat Cienie

Duval nie pije już od roku i ma za sobą kryzys, które zawdzięcza stresującej posadzie w firmie ubezpieczeniowej. Jednak wciąż nie może znaleźć pracy, która pomogłaby mu znaleźć w życiu oparcie, pewien stały punkt poza spotkaniami terapeutycznymi. Niestety spotkania rekrutacyjne dają mężczyźnie do zrozumienia, że nie jest potrzebny we współczesnym świecie, w którym potencjalny szef jest młodszy od niego, o czym słyszy wprost. Wkrótce los uśmiecha się do Duvala – czy, jak się później okaże – złośliwie unosi kąciki ust.

Mężczyzna spotyka się z tajemniczym Clémentem (w tej roli Denis Podalydès, znany m.in. z Kodu da Vinci i thrillera Ukryte, opowiadającego o… inwigilacji pewnej rodziny i prześladowaniu ich kasetami z nagraniami z ich życia), szefem tajnej organizacji bezpieczeństwa, która – oczywiście w trosce o dobro Francji – chroni ważkich obywateli i kontroluje tych, którzy mogliby stanowić zagrożenie dla państwa.

Zadaniem Duvala będzie transkrypcja nagrań z kaset, na których zostały zapisane podsłuchane rozmowy. Mężczyzna ma pracować na maszynie do pisania, uznawanej przez Clémenta za bezpieczne dla szpiegujących służb w dobie współczesnej inwigilacji narzędzie. W wywiadzie dla Variety.com Thomas Kruithof wspomniał o sprawie Snowdena – wówczas na jaw wyszedł m.in. zakup maszyn do pisania przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Duval ma nie zwracać na siebie uwagi, nikomu nie przyznawać się do prawdziwej pracy, z wynajętego mieszkania wychodzić o ściśle określonych godzinach. Z monotonnego klepania w klawisze, mechanicznego przepisywania nagrań, popijanego czarną kawą z plastikowego kubeczka wyrwie go jedno nagranie, które potem Duval skonfrontuje z informacją znalezioną w gazecie. Sytuacje, w których Duval się znajdzie, będą od niego wymagały przełamania się o wiele trudniejszego niż wyjście ze swojej strefy komfortu, którego musiał dokonać, aby otworzyć się na spotkaniu AA.

Wtedy zrozumie, że wraz z postawieniem ostatniej kropki w transkrypcji tego nagrania sam znalazł się w kropce. Stał się pionkiem w obcych rękach i jak pionek w szachach – nie może się już wycofać z podjętych ruchów. Czy jego zbicie jest kwestią czasu? Partie polityczne nie znają litości, a okres wyborów prezydenckich tym bardziej nie jest czasem zmiłowania.

Matthias Weber ze studia 2425 Films, jednego z producentów Cieni, twierdzi, że inspiracją do powstania filmu był tzw. kryzys zakładników w Libanie w latach 1983-1984, podczas którego porwano 3 francuskich zakładników, a ich uwolnienie zostało rzekomo powstrzymane przez francuski rząd, z czego korzyść miał odnieść jeden z kandydatów na prezydenta.

Na pierwszym planie mamy pokazane bezwzględne działania organizacji bezpieczeństwa i motanie się Duvala, który jako cichy, spóźniony i nieoficjalny „świadek” pewnych wydarzeń nie wie, czy komukolwiek może zaufać. Nie ma odwagi się sprzeciwić, nie ma tak naprawdę odwagi się wycofać. Zostaje wplątany w sieć kontaktów, o których przeciętny obywatel nie ma pojęcia, oglądając tylko główne przedstawienie, a nie widząc, co się dzieje za kurtyną spływającą od wewnątrz krwią.

Zawsze ktoś Cię słucha – hasło promujące film Cienie przypomina o wszechobecnej współcześnie inwigilacji, od której odcięcie się byłoby dla nas możliwe, gdybyśmy używali tylko starej maszyny do pisania, a to i nie dałoby nam gwarancji, że nie jesteśmy podsłuchiwani czy obserwowani w inny sposób.

Ta maszyna do pisania jest jak Duval w średnim wieku – wtrącona w rzeczywistość, w której nie powinna być obecna. W końcu w ilu współczesnych filmach szpiegowskich mamy do czynienia z pracą polegającą na transkrypcji nagrań z użyciem tak – obecnie przestarzałego – narzędzia, którego nie tykają się rozwiązania służące do technologicznej inwigilacji?

Uwagę widza powinien zwrócić też brak nowoczesnych sprzętów w mieszkaniu Duvala, izolującego się od świata. Duval nie jest całkowicie wycofany technologicznie, ale próżno szukać tu scen, w których mężczyzna będzie zabijał samotny czas online. On jest offline – skupiony nad puzzlami w przyciemnionym pomieszczeniu, z którego wyziera smutek i rutyna. Jego samotność jest podkreślana w ujęciach, w których jest wyizolowany.

film Cienie recenzja

Cienie to thriller szpiegowski, w którym odnajdziemy uniwersalne sceny o wymiarze społecznym. Poszukiwanie pracy przez Duvala pokazuje jego wykluczenie społeczne ze względu na wiek (tzw. ageizm). Nie brak też scen z nowo poznaną w grupie AA kobietą, Sarą, potrzebującą wsparcia, a nie reprymend mimo powtarzalnych błędów, co docenia u Duvala –  jednak ten wątek z delikatnym odcieniem miłosnym sprawia wrażenie łączonego z wątkiem głównym bardzo grubą warstwą kleju, za bardzo widoczną dla widza. Postać Sary nie jest wystarczająco umotywowana, a rozwiązanie jej wątku dalekie jest od zaskoczenia, choć… może ma sprawiać wrażenie otwartego?

Cienie są utrzymane w surowym klimacie, który jest porównywany do Rozmowy (The Conversation) z 1974 roku, opowiadającej o specjaliście o podsłuchów, dla którego analizowanie nagrań zarejestrowanych potajemnie rozmów stało się najważniejsze w życiu, lecz – do pewnego momentu – potrafił zachować chłodny dystans wobec swojej pracy. Rola wspomnianej Sary w filmie jednak nie jest zaś porównywalna z ważkością postaci Kathy Fale z Trzech dni kondora (The Three Days of the Condor) z 1975 roku, w których główny bohater, jako jedyny ocalały z niewielkiej placówki analizującej pisma z całego świata pod kątem szyfrowania informacji, podobnie jak Duval, nie może nikomu zaufać.

film Cienie recenzja

Wspomniany już Matthias Weber rekomendował Cienie jako paranoiczny thriller w stylu filmów lat siedemdziesiątych – ale czy paranoja głównego bohatera wybija się na pierwszy plan w sferze jego uczuć? Na tyle mocno, aby nazwać ten thriller paranoicznym? Warto zwrócić uwagę na te emocje, aby na własnej skórze się przekonać, czy reżyserowi udało się wprowadzić do filmu – jak zamierzał – rosnący w trakcie poziom paranoi.

Takie zachowanie daje o sobie znać najwyraźniej w scenie, w której Duval posądza przez kilkanaście sekund Sarę o związek z organizacją, dla której zaczął pracę. Nie mówi tego wprost, ale wpada błyskawicznie w nerwową panikę, nie próbując uzyskać racjonalnego wyjaśnienia sytuacji. O poczuciu obserwacji może świadczyć kilka scen, w których Duvalowi wydaje się, że jego tajna praca znalazła się na widoku. Nie wyraża tego bezpośrednio: postać Duvala najwięcej uczuć wyraża tak naprawdę mową ciała.

Mimiką, gestami, spojrzeniami. 

Wczuwanie się w sytuację bohatera ułatwiają zaś odwrócone ujęcia. Podczas rozmowy Duvala z Clémentem możemy mieć wrażenie, że Clément rozmawia bezpośrednio z nami (aktor patrzy wprost do kamery, jak często robił to Kevin Spacey w House of Cards), a w scenie z zakrwawionymi dłońmi nad maszyną do pisania raz patrzymy na Duvala, a raz – na owe dłonie z perspektywy bohatera, zastanawiając się, co by było, gdyby były nasze.

Życie bohaterów filmów szpiegowskich często zostaje uprzedmiotowione – nie inaczej dzieje się w Cieniach, w których – jak mów jeden z bohaterów – mamy do czynienia z piramidą ludzi, utrzymujących tych na samej górze. Ludzi-pionków, ludzi-narzędzi. Każdy z nich wie tylko tyle, ile jest mu potrzebne do jego własnej pracy. Każdemu wydaje się, że pociąga za sznurki, bo woli nie widzieć, że sam jest za nie pociągany i izolowany mimo dostępu do tajnych informacji.

Duval przekonał się, że ludzi zawsze ktoś słucha… Jeżeli ma w tym swój cel.

error: Treści są zabezpieczone!