Najwięksi kanciarze PRL-u i III RP w nowej książce Patryka Pleskota „Przekręt”!

Daj się oszukać.

Pozwól się uwieść.

Oddaj mi swoje pieniądze.

A później spróbuj mnie złapać!

Patryk Pleskot we wstępie do swojej nowej książki Przekręt. Najwięksi kanciarze PRL-u i III RP twierdzi, że z pewnością wszystkich bohaterów jego rozważań ująłby serial Gra o tron. Niezależnie od tego, czy ich wyobraźnia rozpalałaby się podczas scen erotycznych, czy z kapłanami Czerwonego Boga, wszyscy ogołociliby pechowego Neda Starka. Ale gdyby znaleźli się w sali masek Boga o Wielu Twarzach… Do perfekcji doprowadziliby przybieranie ról, kamuflowanie się, manipulowanie innymi i ich oszukiwanie. O kim mowa?

Genialnym fałszerzu, który latami wyprowadzałby w pole francuską policję, gdyby nie lekkomyślni dystrybutorzy podrobionych banknotów, które dzisiaj więcej niż kilkadziesiąt razy przewyższają cenę oryginałów…

Dyplomatycznym oszuście, którego nikt nie śmie prosić o uregulowanie rachunku za hotel czy obiad w restauracji…

Uzdrowicielu, którego moc przenika nawet przez ekran telewizora…

Uwodzicielu, który dzisiaj mógłby być bezkonkurencyjny w speed dating, wystarczyło mu bowiem mniej niż 15 minut, aby zaciągnąć dopiero co napotkaną kobietę do łóżka.I okraść.

Fałszywej hrabiance z pojemnym sercem, sypiająca z połową polskiego sejmu…

Tajnym współpracowniku SB, który wręcz błagał o pracę w Służbie Bezpieczeństwa, rozpowiadając o nieistniejących powiązaniach i tym samym – odstraszając od siebie… Później zaangażowany, zdradził Solidarność (np. nosząc podsłuch w bucie na spotkania), by potem zrobić to samo z komunistami i podjąć się ostatecznej ucieczki…

Czy naprawdę był widziany w 2009 roku?

Mistrzu kierownicy, złodzieju polonezów i postrachu Peweksów, który kilkanaście razy ucieka milicjantom, by w końcu dosłownie zapaść się pod ziemię na więziennym spacerniaku…

Siedem postaci odegrało dziesiątki ról, dzieląc jednak to samo pragnienie – sławy i pieniędzy, oderwania się od szarej rzeczywistości, wybicia się ponad przeciętność, przegnania niedoceniania.

Ale drogą na skróty i kosztem innych.

Dosłownie – kosztem.

W ponurej rzeczywistości PRL-u i w początkach wolnej Polski ci genialni kanciarze stali się celebrytami. Kochały ich tłumy, chociaż dziś nie byliby mile widziani wśród tych, którzy stracili. Według niektórych zadrwili z komunistycznego systemu. Innym zaimponowali, bo dawali nadzieję.

Wyobrażasz sobie siebie jako ich ofiarę?

Kupczyk Katarzyna
Content Manager w Spy Shop
error: Treści są zabezpieczone!