Topienie trzeźwych królików, alkomat na monety i inne fakty z XX-wiecznej historii alkomatu

Spotykają się trzy rekiny i opowiadają, co jadły na śniadanie.
– Ja dziś jadłem Chińczyka – mówi pierwszy.
– No i jak ci smakował? – dopytują się pozostałe
– E tam, sam ryż.
– A ja zjadłem Francuza – mówi drugi
– Dobry?
– Nie – odpowiada drugi rekin – same żaby i ślimaki.
– Ja zjadłem Ruska – chwali się trzeci.
– Żartujesz? Chuchnij!*

1874. To nie numer (nie)śmiesznego dowcipu w rankingu, ale rok, w którym angielski doktor Francis E. Anstie odkrył, że wydychane przez nas powietrze kryje w sobie coś więcej niż azot, tlen i dwutlenek węgla. Wydziela bowiem także alkohol, jeśli piliśmy wcześniej trunek.

Jednak po tym przełomowym odkryciu minęło prawie pół wieku zanim wynaleziono prototyp alkomatu. Pół wieku, podczas którego jak grzyby po deszczu wyrastały fabryki produkujące samochody, jak i pijani kierowcy.

Ile lat minęło od aresztowania pierwszego pijanego kierowcy do zakazu prowadzenia auta po pijanemu w Wielkiej Brytanii?

Lata 20. XX wieku to okres rozkwitu pierwszych prototypów alkomatów do badania stężenia alkoholu w ludzkim organizmie, a także zmian prawnych. Dopiero w 1925 roku w Wielkiej Brytanii zaczął obowiązywać zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych po spożyciu alkoholu.

Stało się to dopiero 28 lat po pierwszym wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego George’a Smitha w Londynie w 1897 roku. Mężczyzna zapłacił tylko 25 szylingów kary za zderzenie się z budynkiem. W XX wieku mógłby:

  • zapłacić nawet 50 funtów kary grzywny,
  • zostać wtrącony do więzienia na 4 miesiące,
  • stracić prawo jazdy na co najmniej 12 miesięcy.

Anglików wyprzedził Nowy Jork – pierwsze miasto na świecie, w którym zaczęło obowiązywać to prawo w 1910 roku.

W XIX-wiecznej Wielkiej Brytanii nie można było prowadzić po alkoholu powozów, koni, bydła i parowozów. Karą było maksymalnie 40 szylingów lub kara więzienia – opcjonalnie z ciężkimi robotami na maksymalnie miesiąc.

Jak badano nietrzeźwych kierowców bez alkomatu?

Brakowało wtedy przepisów precyzujących dopuszczalny limit alkoholu we krwi, bo po prostu policjanci byli pozbawieni narzędzi do weryfikacji.

Pozostawała im metoda na oko.

Sprawdzano, czy wydech podejrzanego ma brzydki zapach, czy oczy nabiegły krwią, a język plącze literki. Kierowców proszono o chód w prostej linii czy dotknięcie swojego nosa z zamkniętymi oczami.

Dzisiaj alkomaty z sensorem elektrochemicznym (np. alkomat Alkohit X8), czyli takim, jaki jest obecny w alkomatach policyjnych na komisariatach, pokazują z precyzją do 0,01 stężenie alkoholu we krwi. W XX wieku stwierdzono, że 2100 ml gazu pęcherzykowego zawiera taką samą dawkę alkoholu, co 1 ml krwi – ale dzisiaj alkomaty za nas przeliczają stężenie alkoholu w wydychanym powietrzu na stężenie alkoholu we krwi.

Alkomat elektrochemiczny AlcoScan AL-8000

Badanie alkomatem to małe piwo… które też zostanie wykryte przez alkomat. Alkomatów może używać każdy, kto ma trochę oleju w głowie, a nie tylko w samochodzie. Ba, dzisiaj minialkomat podłącza się do smartfona, a aplikacja wyświetlająca wynik podpowiada, czy powinniśmy pojechać do domu na czterech kółkach. Jako bierny pasażer.

Ale – jak powstały alkomaty?

Kto wynalazł alkomat?

1927 rok, trzy miasta, dwa kontynenty, jeden cel – stworzenie urządzenia do precyzyjnego pomiaru alkoholu w ludzkim organizmie.

Jedną z pierwszych osób, która próbowała określać poziom alkoholu w wydychanym powietrzu, był lekarz Emil Bogen pracujący w Los Angeles. Pobrał od pijanych trzy rodzaje próbek: moczu, krwi i wydychanego powietrza. Badani wydychali je do dętek piłek, w których odczynniki zmieniały kolor jak papierki lakmusowe. Wynik Bogen porównywał z próbkami, w których także umieścił odczynniki, na które wylał różne dawki alkoholu.

Dzięki badaniu mógł zweryfikować (nie)trzeźwość badanych, lecz ta metoda była zbyt czasochłonna i nadawała się tylko do badań stacjonarnych.

dr William Duncan McNally

Czy rzeczywiście tak było?

Statystyki mówią, że w I połowie 1934 roku w Chicago, w porównaniu do I połowy 1933, czterokrotnie wzrosła liczba śmierci spowodowanych w wypadkach przez nietrzeźwych kierowców.

Statystyki mówią, że w I połowie 1934 roku w Chicago, w porównaniu do I połowy 1933, czterokrotnie wzrosła liczba śmierci spowodowanych w wypadkach przez nietrzeźwych kierowców.

Prace nad pierwszym alkomatem – skutecznym do pracy w terenie – trwały też w Malborough w Anglii. Policyjny chirurg Gorsky przydybał pijanego kierowcę, który jako królik doświadczalny wydmuchał 2 litry powietrza do dętki piłki nożnej.

Gorsky przebadał próbkę i odkrył, że jest w niej obecne 1,5 ml czystego etanolu.

Specjalista stwierdził, że badany był pijany w 50%.

Kiedy po raz pierwszy policja użyła alkomatu na nietrzeźwym kierowcy?

Dzisiaj najwięcej nietrzeźwych kierowców wyłapuje się w krótkie i długie weekendy oraz w okolicach świąt, kiedy już w święta bożonarodzeniowe niektórzy przymierzają się do skutecznych obchodów sylwestra. Tak się składa, że właśnie 31 grudnia 1938 roku amerykańska policja w Indianapolis użyła po raz pierwszy w historii alkomatu do badania kierowców.

Autorem tego alkomatu i mordercą 50 królików doświadczalnych był profesor Harger, który nazwał swój wynalazek The Drunkometer. Szkolenie operatorów tego urządzenia trwało 44 godziny – tymczasem dzisiaj obsługa alkomatu policyjnego Alkohit X45 z dużą skalą jest taka prosta, że wystarczy krztyna intuicji.

Jak działał The Drunkometer? Wewnątrz alkomatu Hargera znajdował się balonik, do którego kierowcy wdmuchiwali powietrze. Następnie przechodziło ono przez zakwaszony roztwór nadmanganianiu potasu – jeżeli w próbce był alkohol, roztwór zmieniał kolor.

Im zmiana była intensywniejsza, tym kierowca był bardziej pijany.

Co ciekawe, dzisiaj nie każdy alkomat pokazuje precyzyjnie wynik badania – bezustnikowy alkomat policyjny AlcoBlow sygnalizuje go kolorem.

The Drunkometer był wielkości pudełka po butach i dzisiaj nazwalibyśmy go mobilnym laboratorium. Nieco mniejszy był The Intoximeter wynaleziony przez profesora Glena Forestera, wykorzystujący ten sam roztwór.

Jednak Forester nie utopił 50 królików jak Harger, aby udowodnić, że niedobór tlenu w organizmie nie powoduje fałszywych wyników badania alkomatem, jak zarzucali mu krytycy jego alkomatu.

Kiedy powstał pierwszy alkomat z sensorem?

Twórca alkomatu z sensorem półprzewodnikowym dożył nawet początku XXI wieku. Mowa o Robercie Franku Borkensteinie, byłym współpracowniku Hargera, który postanowił wtrącić swoje 5 groszy do historii alkomatu, tworząc pierwszy faktyczny alkomat w latach 50. XX wieku.

Jego alkomat w przeciwieństwie do poprzednich urządzeń nie miał w środku balonika, a dwie fotokomórki, dwa czujniki, sensor do badania próbki powietrza i sześć kabelków.

Dzięki tej minimalistycznej konstrukcji w porównaniu do poprzednich prototypów obsługa Breathalyzera™ Borkensteina była o wiele prostsza, bardziej intuicyjna. Zarówno Breathalyser™ i Breathalyzer™ są zastrzeżonymi znakami towarowymi, chociaż dzisiaj na każde urządzenie do badania stężenia alkoholu w ludzkim organizmie mówi się breathalyser niezależnie od marki.

Borkenstein był także twórcą alkomatu na monety, który za opłatą badał stężenie alkoholu i dawał praktyczne porady. Na wynik 0,4 alkomat odpowiadał Bądź bezpiecznym kierowcą; wynik między 0,5 a 0,9 skutkował radą Bądź bezpiecznym przechodniem, a 0,10 lub wyższy nakazywał badanemu zostać czyimś pasażerem.

Kiedy w 1967 roku w Wielkiej Brytanii uchwalono dopuszczalny limit alkoholu we krwi kierowcy (0,8 promila), a rząd certyfikował alkomaty do badania kierowców, obywatele poczuli się uciskani.

Jednak dmuchanie w balonik – chociaż już faktycznego balonika w urządzeniach nie było – było obowiązkowe. Za odmowę groziła grzywna albo areszt.

W 1968 alkomat Alcotest 80 niemieckiej firmy Dräger, dzisiaj produkującej np. alkomat elektrochemiczny Dräger Alcotest® 5820, został wprowadzony do brytyjskiej policji i towarzyszyło mu hasło „Piłeś – nie jedź”, które media powtarzają jak mantrę od 50 lat.

Alkomat elektrochemiczny Dräger 3820 gotowy do badania

Kiedy powstał pierwszy alkomat z sensorem elektrochemicznym?

W 1974 roku powstał pierwszy alkomat z sensorem elektrochemicznym – Lion Alcolmeter, w którym dane z sensora były przetwarzane przez układ elektroniczy, dający pewny, bardzo precyzyjny wynik. Niemalże 10 lat później badania następcy tego modelu mogły stanowić niezbity dowód w sądzie.

Dlaczego alkomaty z sensorem elektrochemicznym są do dzisiaj najczęściej polecane?

Alkomat elektrochemiczny AlcoFind PRO-X5

  • Sensor elektrochemiczny jest bardzo precyzyjny i wrażliwy na najmniejsze ilości alkoholu w wydychanym powietrzu.
  • Sensory elektrochemiczne w alkomatach są niewrażliwe na substancje endogenne, czyli wydzielane przez ludzki organizm, dlatego np. cukrzycy zmagający się z przykrym zapachem oddechu (tzw. oddechem Kussmaula o zapachu acetonu) powinni wybierać do użytku prywatnego np. alkomat z sensorem elektrochemicznym AlcoFind PRO-X5.
  • Alkomat z sensorem elektrochemicznym jest bardzo żywotny – aż do 5 lat.
  • Nie są wrażliwe na takie czynniki zewnętrzne jak dym papierosowy czy guma do żucia, które mogłyby oszukać tani alkomat z sensorem półprzewodnikowym.

*Źródło (nie)śmiesznego dowcipu

Inne źródła:

http://paleofuture.gizmodo.com/drunk-driving-and-the-pre-history-of-breathalyzers-1474504117

http://www.drunkdriving.org/

http://wyborcza.pl/alehistoria/1,121681,19825444,alkomat-dmuchanie-w-balonik-historia-przedmiotu.html

Kupczyk Katarzyna
Content Manager w Spy Shop
error: Treści są zabezpieczone!