Historia niezmazywalnej pieczęci, czyli jak daktyloskopia rozwijała skrzydła

Z włókna szklanego, puchu marabuta, włosia wiewiórki amerykańskiej lub bobra kanadyjskiego – z tego są robione pędzle daktyloskopijne, które są obowiązkowe w walizce kryminalistycznej współczesnych techników. Do zestawu dorzućmy jeszcze kolorowe proszki daktyloskopijne, folie, poduszki, rękawiczki i tzw. trupią łyżkę, a można zbierać odciski palców z różnych powierzchni. Ale… jak doszło w ogóle to powstania daktyloskopii?

Identyfikacja osób za pomocą odcisków palców była znana w Chinach i Japonii. Chińscy kupcy podpisywali transakcje odciskiem palca, mężowie zatwierdzali w ten sposób kontrakty rozwodowe. Odciski zdejmowano porzuconym dzieciom w przytułkach, z kolei w Japonii w gospodach po pokwitowaniu odciskiem kciuka wydawano gościom pocztę.

Czy wydaje Ci się, że rozpoznawanie przestępców dzięki unikalnym liniom papilarnym zostało wprowadzone bezproblemowo do praktyki policji kryminalnej na całym świecie?

Nic bardziej mylnego.

Na przełomie XIX i XX wieku daktyloskopia nie tylko walczyła z takimi problemami jak metody sporządzania bardzo obszernych kartotek, brak zainteresowania społecznego i ignorancja sędziów, ale była uwikłana w ludzką rywalizację, zazdrość i sceptycyzm.

Przed narodzinami daktyloskopii

Kolebką policji kryminalnej była francuska Sûreté, powstała jeszcze w czasach napoleońskich. Jej inspektorzy ćwiczyli swoją fotograficzną pamięć, urządzając „parady więźniów”, aby na pierwszy rzut oka rozpoznawać przestępców już karanych.

Twarze przestępców utrwalano na fotografiach i zakładano im kartoteki, których liczba niebezpiecznie rosła. Niestety zdjęcia były niewyraźne, nie stosowano jednego schematu, a charakterystyki więźniów zbyt powierzchowne. Proste przymiotniki typu „niski” były stosowane na potęgę i mogły odnosić się do tysięcy osób, tymczasem liczba fotografii w kartotece Sûreté w roku 1879 zbliżała się do 80 tysięcy! Nie wyobrażamy sobie ich ręcznego wertowania w poszukiwaniu tej jednej…

Na szczęście Alphonse Bertillon na stanowisku pomocniczej siły biurowej w prefekturze francuskiej policji zrewolucjonizował system identyfikowania przestępców.

Alphonse Bertillon

Porównując ich fotografie, koncentrował się na różnicach w wyglądzie – i tak postanowił rozpocząć zapisywanie pomiarów aresztantów.

Wtedy narodziła poprzedniczka daktyloskopii – antropometria kryminalna opierająca się na założeniu, ze wystarczy znać 11 wymiarów ludzkiego ciała, aby właściwie zidentyfikować daną osobę. Była jednak obarczona marginesem błędu, co sprawiało, ze nie zawsze okazywała się skuteczna. Czasochłonność pomiarów aresztowanych była kolejnym gwoździem do jej trumny.

Co ciekawe, kiedy Alphones Bertillon po raz pierwszy udał się ze swoim pomysłem do prefekta policji kryminalnej, jego sprawozdanie zostało nazwane dowcipem, a on sam ostrzeżony dymisją za zawracanie głowy prefekturze.

Ci, którzy położyli fundamenty pod daktyloskopię

William James HerschelHenry Faulds

W 1891 roku Galton wysłał swoje sprawozdanie do „Nature”, wywołując tym razem zazdrość Fauldsa, który uważał się za odkrywcę odcisków palców jako narzędzia do policyjnej identyfikacji. Nie bacząc na małe zainteresowanie czytelników i oświadczenie Fauldsa w prasie, rok później Galton wydał książkę „Fingerprints”. Stała się ona podstawą dla badań inspektora z Bengalu, Edwarda Henry’ego, który w 1896 roku naszkicował 5 nowych wzorów zasadniczych (łuki właściwe, namiotowe, pętlice radialne, ulnarne i wiry) na… mankiecie swojej białej koszuli, kiedy podróżował pociągiem. W 1897 roku zaniechano pomiarów i wprowadzono daktyloskopię w Indiach Brytyjskich.

Sir Francis Galton

Kłamliwa dzieciobójczyni

W 1892 roku inspektor Alvarez z La Plata zidentyfikował morderczynię dwóch małoletnich dzieci dzięki krwawemu odciskowi palca pozostawionemu na drewnianych drzwiach. Była nią ich matka, która musiała pozbyć się pociech dla młodszego kochanka. Niezbyt kompetentny komisarz, który zjawił się wcześniej na miejscu, nie szukał ani śladów, ani narzędzia zbrodni. Kiedy jego podejrzenie padło na matkę dzieci, usiłował… wystraszyć ją w nocy, udając mściwego ducha chcącego ukarać dzieciobójczynię. Franciski Rojas to nie przeraziło, więc gdyby nie Alvarez, ukarany mógłby zostać niewinny chrzestny ojciec.

Sprawa Strattonów z sfrustrowanym Henrym Fauldsem w tle

Przy okazji tej sprawy po raz pierwszy w Londynie zdjęto odciski palców zmarłych. W 1905 roku w mrocznej, londyńskiej dzielnicy Depford zamordowano właściciela sklepu z farbami, a jego żona zmarła w wyniku obrażeń kilka dni później. Sprawcy ukradli z kasetki z pieniędzmi aż 9 funtów – tylko tyle było dla nich warte ludzkie życie. Na swoje nieszczęście na owej kasetce pozostał jeden odcisk kciuka, jeszcze niezarejestrowany w policyjnej bazie.

W sprawie braci Strattonów, bo tak nazywali się sprawcy, był on decydujący, bowiem zeznania okolicznych świadków o mężczyznach uciekających z miejsca zbrodni były sprzeczne. O dziwo – podczas procesu po stronie obrońców oskarżonych wystąpił Henry Faulds – przeciwko własnej metodzie, bo czuł się aż tak mocno zignorowany przez Galtona i Henry’ego! Jednak przysięgłym została wyjaśniona zasada daktyloskopii. Zdjęto im nawet odciski kciuków, aby mogli się przekonać o ich unikalności i minimalnych nierównościach, jakie występują podczas sporządzania odcisków, jednak nie zakłócają identyfikacji.

Plan zazdrosnego Fauldsa się nie powiódł, a Strattonowie zostali powieszeni.

Mężczyzna z tak wąskimi, długimi palcami musi być dżentelmenem. Daktyloskopijny test podczas procesu

Tak ogólnikowo mogłaby brzmieć policyjna notatka o odciskach palców w latach 70. XIX wieku w Ameryce (i pewnie byłaby nieprzydatna), ale już w 1911 roku stały się one jedynym świadkiem oskarżenia w sprawie o włamanie do nowojorskiego salonu mody. Oskarżony posiadał aż 5 świadków, których prokurator nie mógł złapać na kłamstwie.

Sierżant Faurot, który zdjął odciski palców włamywacza z okna w salonie, podczas procesu nagle został wyproszony z sali. Po chwili został zaproszony z powrotem, aby udowodnić sędziemu-niedowiarkowi swoją metodę. Musiał rozpoznać, który z 15 odcisków palców na szybie odpowiada pojedynczemu odciskowi na blacie biurka. Oczywiście Faurot rozpoznał właściwy odcisk w ciągu kilku minut. Sędzia nie miał już wątpliwości, a oskarżony przyznał się do winy.

Jednak niektórzy dziennikarze po tym wydarzeniu wciąż testowali Faurota, każąc mu np. rozpoznawać braci bliźniaków dla żartów. A nuż widelec by się potknął?

Jak przestępcy próbowali oszukać daktyloskopię?

Ci bardziej zdesperowani próbowali usuwać skórę z opuszków palców lub poddawali ją działaniu żrących kwasów. Po ówczesnych zabiegach chirurgicznych cierpieli z bólu tygodniami – i to niepotrzebnie, ponieważ wraz z gojeniem się poranionych opuszków na nowej skórze odnawiały się stare linie papilarne.

Nieco sprytniejszy próbował być Gus Winkler poszukiwany za morderstwo. Co prawda został znaleziony martwy i rozpoznano jego twarz, aczkolwiek identyfikacja wykazała, ze linie papilarne środkowego palca lewej ręki nie są zgodne z zarejestrowanymi. Dlaczego? Chirurg go operujący zmienił malutki fragment linii papilarnych, pozostawiając na palcu minimalną bliznę. Nie zdążyła się jeszcze zagoić.

usuwanie chirurgiczne linii papilarnych

Chirurdzy i dermatolodzy ustalili, ze trwały efekt może dać przeszczepienie skóry (np. dłoni) na opuszki palców. Jednak i tutaj nie poszczęściło się jednemu kryminaliście, który został poddany transplantacji skóry – została przeszczepiona z jego klatki piersiowej na opuszki, niepozostawiające od tego momentu żadnych odcisków. Agenci FBI odkryli jego blizny i dotarli do chirurga, który również został skazany na więzienie.

Daktyloskopia pomostem dla nauk w świecie kryminalistyki?

Taką tezę wysuwa Jürgen Thorwald w „Stuleciu detektywów”. Dla Thorwalda rozwój daktyloskopii, obfitujący początkowo w liczne przeszkody, począwszy od praktycznych problemów z układaniem kartotek po emocjonalne opory urzędników, utorował drogę naukom przyrodniczym i odkryciom techniki do świata kryminalistyki na przełomie XIX i XX wieku.

Czy słyszeliście o innych przypadkach głośnych spraw kryminalnych, nawet współczesnych, w których odcisk palca był decydującym dowodem w sprawie?

Artykuł powstał na podstawie książki „Stulecie detektywów. Drogi i przygody kryminalistyki” Jürgena Thorwalda

Kupczyk Katarzyna
Content Manager w Spy Shop
error: Treści są zabezpieczone!